Manchester City przyjechał do Szwajcarii jako murowany faworyt do zwycięstwa. "Obywatele" to przecież obrońcy tytułu w Lidze Mistrzów, a także zespół, który wygrał dwa poprzednie mecze w fazie grupowej. YB Berno - Manchester City: Do przerwy bez goli Nikogo nie mogło więc dziwić, że od początku meczu w Bernie to goście przejęli inicjatywę. Już w trzeciej minucie dobrą okazję bramkową po rzucie rożnym zmarnował Rodri. Hiszpan finalizował głową centrę Jeremy’ego Doku, ale zabrakło mu nieco precyzji. Anglicy długo utrzymywali się przy futbolówce, a w swoich atakach wykorzystywali całą długość i szerokość boiska. Po 20 minutach niezwykle wymowna była statystyka dotycząca posiadania piłki, którą wyświetlił realizator transmisji: Manchester był przy niej przez 74% czasu. Lewandowski załamany, tego już nie wytrzymał. Polak został przyłapany Do tej pory przyjezdni nie mieli jednak zbyt wielu szczególnie dogodnych okazji. Impuls do zintensyfikowania działań ofensywnych dał Erling Haaland, który w 23. minucie wpadł w pole karne i poważnie nastraszył gospodarzy. Chwilę później czujność golkipera Szwajcarów sprawdził natomiast niesygnalizowanym uderzeniem wspominany Doku. Najgoręcej w polu karnym Young Boys zrobiło się w 33. minucie. Jack Grealish oddał strzał, po którym piłka zmierzała już wprost do siatki, ale niemalże z samej linii bramkowej wybił ją ofiarnym wślizgiem Loris Benito. Gospodarze odpowiedzieli w końcówce pierwszej połowy właściwie jedynym groźnym atakiem, który zatrzymał jednak Nathan Ake. Do przerwy zatem 0:0. Liga Mistrzów: Szwajcarzy nastraszyli City Bramek doczekaliśmy się po zmianie stron - i to całkiem szybko. Już w 48. minucie wynik otworzył Manuel Akanji, który zamknął głową centrę Grealisha. Wydawało się, że skoro Manchester napoczął rywala, teraz będzie z górki. Tymczasem gospodarze - zupełnie niespodziewanie - wyrównali po zaledwie czterech minutach. Świetnym lobem nad Edersonem popisał się Meschack Elia. Gol dla Szwajcarów wybił Anglików z rytmu. W kilku kolejnych minutach nie potrafili oni grać tak, jak do tego przyzwyczaili. Pomocną dłoń obrońcom tytułu podał... Mohamed Camara, który sfaulował w polu karnym Rodriego, a sędzia przyznał "Obywatelom" jedenastkę. Jej wykonanie wziął na siebie Haaland i był przy tym skuteczny. Feyenoord dał Lazio srogą lekcję futbolu. Holendrzy zachwycają całą Europę Norweg dał się we znaki ekipie z Berna raz jeszcze w 86. minucie. Napastnik przyjął piłkę w szesnastce, po czym huknął w okolice górnego narożnika bramki. Golkiper był bezradny, a gwiazdor City ustalił wynik na 3:1. Jakub Żelepień, Interia