Od początku przeważała Sevilla. Najgroźniejsi byli przede wszystkim Suso i Papu Gomez. Oddali kilka strzałów, ale nie były na tyle precyzyjne, aby mogły zaskoczyć Grabarę. Najlepszą okazję w pierwszej połowie miała jednak Kopenhaga. W 22. minucie, precyzyjnym strzałem z 16. metrów popisał się Hakon Arnar Haraldsson. Świetnie interweniował jednak Marko Dmitrović. Pech Kopenhagi. Wysoka porażka Do przerwy był więc bezbramkowy remis. Drugą połowę mocno zaczęli piłkarze ze stolicy Danii. W 49. minucie William Clem trafił w słupek. Po godzinie gry, niewykorzystane okazje, zemściły się na zespole Kopenhagi. Ze środka pola, miękką wrzutkę w pole karne posłał Papu Gomez. Youssef En-Nesyri zaskoczył obrońcę, wybiegł zza pleców i tylko lekko trącił piłkę głową, obok interweniującego Grabary. Marokańczyk w przerwie pojawił się na boisku. Potrzebował więc kwadransa, aby strzelić gola. Piłkarze z Kopenhagi walczyli do końca. Na początku drugiej połowy trafili w słupek, a w 83. minucie, strzał głową Kevina Diksa, zatrzymał się na poprzeczce. Kopenhaga rzuciła się do ataku i zapomniała o obronie. W efekcie, w końcówce straciła drugiego gola. W 88. minucie, precyzyjnie, w "okienko", uderzył Isco. Grabara nie miał żadnych szans. Na tym się jednak nie skończyło. W doliczonym czasie, zrezygnowani piłkarze Kopenhagi stracili kolejnego gola. Grabara odbił mocny strzał, ale z bliska dobił Gonzalo Montiel. Jakby tego było mało, Kopenhaga kończyła mecz w dziesiątkę. W piątej minucie doliczonego czasu czerwoną kartkę zobaczył Dawit Choczolawa. Dzięki tej wygranej Hiszpanie liczą się jeszcze w walce o wyjście z grupy, bo mają dwa punkty mniej od Borussii Dortmund. Ta gra jednak o 21 z Manchesterem City. Będzie to mecz na szczycie grupy G. Kliknij i zobacz składy, statystyki i szczegóły meczu Kliknij i zobacz tabele wszystkich grup Ligi Mistrzów