Kończyła się druga minuta doliczonego czasu rewanżowego boju o finał i choć Atletico przegrywało z Bayernem 1-2, to ten wynik premiował ich, bo wygrali pierwsze spotkanie 1-0. Simeone chciał wybić rywali z uderzenia przeprowadzając zmianę taktyczną. Jego zdaniem kierownik drużyny zbyt długo ociągał się z przygotowaniem zmiany i trener Atletico wyładował na nim emocje. Mocno uderzył go w ramię. W internecie szybko rozgorzała dyskusja o tym, na ile Simeone zostanie zawieszony na uderzenie delegata UEFA, a tymczasem człowiek, któremu trener Atletico wymierzył cios nie był pracownikiem UEFA tylko kierownikiem madryckiej drużyny. Pedro Pablo Matesanz był w latach 80. piłkarzem Atletico, a obecnie jest kierownikiem drużyny. Kara za uderzenie sędziego czy delegata UEFA z pewnością byłaby wyższa, ale krewki Argentyńczyk i tak musi się liczyć z reakcją UEFA. Trener Atletico znany jest tego, że nie zawsze udaje mu się utrzymać nerwy na wodzy. We wtorkowym meczu miał też coś do powiedzenia trenerowi Bayernu Pepowi Guardioli i z furią ruszył w kierunku ławki rezerwowych monachijczyków, ale powstrzymał go Franck Ribery. Zresztą, Simeone jest aktualnie... zawieszony. Przed kilkoma dniami został zawieszony do końca sezonu Primera Division za to, że ktoś z jego ławki trenerskiej wrzucił na boisko piłkę próbując przerwać kontrę rywali. Winnego nie znaleziono, więc konsekwencje wyciągnięto wobec trenera. Dyskwalifikacja nie dotyczy meczów Ligi Mistrzów, więc Simeone mógł dowodzić swoim zespołem w meczu z Bayernem. Czy będzie mógł także w wielkim finale Ligi Mistrzów?