<a href="http://ding.interia.pl/katalog#chId631">Barca na okrągło! 24 h na dobę! Nie przegap żadnego newsa! Zaprenumeruj informacje na jej temat!</a> "Teraz rozumiem, co czuje Jose Mourinho, kiedy przyjeżdża na Camp Nou" - słowa Zlatana Ibrahimovicia komentujące pracę arbitra wczorajszego meczu Barcelona - Milan w ćwierćfinale Champions League rozwścieczyły Pepa Guardiolę. "Pan Ibrahimović jest jak widać przyjacielem Mourinho. Niech go jednak ocenia jego trener. Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że wielcy piłkarze przemawiają na boisku". Drugi karny podyktowany przez Bjoerna Kuipersa wywołał burzę komentarzy. Specjalista od oceny sędziów w madryckim dzienniku "Marca" przyznał, co prawda rację arbitrowi, nie rozwiało to jednak wątpliwości, czy przy szarpaninie Nesty z Busquetsem, do której włączył się Puyol trzeba było wskazać na jedenasty metr. Na Camp Nou wynik brzmiał 1-1, Milan był wtedy w półfinale, sędzia mógł wstrzymać wykonanie rzutu rożnego, ostrzec Włocha, taka reakcja bliższa byłaby postępowaniu "z duchem gry". "Po wczorajszy meczu wiadomo już, kto wygra Ligę Mistrzów" - skomentował ironicznie rzecznik Mourinho, tyle, że jego zacietrzewienie wyśmiewają już nawet ludzie najbardziej niechętni Barcelonie. Trener Realu płaci mu, żeby jątrzyć, do czego on znakomicie się nadaje. Na przeciwnym biegunie znalazł się trener Milanu Massimo Allegri stwierdzając, że Barcelona zasłużenie zagra w półfinale i jest jego faworytem do zdobycia trofeum. Dwoma golami z karnych Leo Messi wyrównał rekord Jose Altafiniego. W 1963 roku gracz Milanu zdobył w rozgrywkach o Puchar Europy 14 goli. Argentyńczyk ma, co najmniej 180 minut do poprawienia tego wyniku. Wczoraj nie zagrał wielkiego meczu, ale i tak był najlepszy na boisku. Barca dawno nie odniosła na Camp Nou zwycięstwa tak mało przekonującego. Gracze Guardioli poruszali się dwa razy wolniej niż zazwyczaj. Czy to efekt napięcia w meczu o przetrwanie w Champions League, czy perfekcyjnej obrony Milanu? A może fizycznego i psychicznego przemęczenia czterema latami nieustannego wygrywania? W takiej formie obrona trofeum zdaje się jednak mało realna. Dziś Katalończycy dowiedzą się, czy w półfinale ich rywalem na pewno będzie Chelsea. Byłby to rewanż za fascynujący dwumecz w 2009 roku naznaczony historycznym golem Andresa Iniesty i błędami arbitra Ovrebo. Równie porywająco zapowiada się drugi pojedynek o prawo gry na Allianz Arena. Bayern Monachium - Real Madryt to jeden z największych klasyków w Pucharze Europy. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2229854">Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego</a>