Już we wtorkowy poranek tureckie media donosiły o masowych bójkach fanów obu klubów. Według danych tamtejszej policji około 100 pseudokibiców Bayernu i Galatasaray toczyło regularną bijatykę, po której musiała interweniować policja. W sieciach społecznościowych zamieszczono filmy, na których widać, jak grupa 70 kibiców Bayernu starła się z miejscowymi fanami na bulwarze Istiklal Caddesi w dzielnicy Galata. Sympatycy Bayernu stłukli szyby w oficjalnym sklepie Galatasaray, przed którym interweniowała turecka policja. Ranni w bójkach w Stambule, kibice obwiniają się wzajemnie Choć nagrania w sieci wyglądają naprawdę strasznie, efekt starć, przynajmniej oficjalnie, nie jest aż tak duży. Według tureckiej agencji informacyjnej IHA pięć osób, w tym czterech Niemców w wieku od 24 do 32 lat, odniosło lekkie obrażenia twarzy. Wszyscy opuścili szpital we wtorek rano. Co prawda w internecie nie brak drastycznych opisów tego, co działo się w Stambule, ilustrowanych nagraniami z telefonu, zawierających między innymi bieganie po ulicach z nożem do krojenia kebabów, ale kilka godzin po wybuchu starć nie ma żadnych doniesień na temat poważnych obrażeń któregokolwiek z poszkodowanych. Nie ma też winnych, bo zarówno kibice Bayernu, jak i miejscowi fani wzajemnie obwiniają się o spowodowanie bójek. Monachijczycy mieli rzekomo zdemolować klubowy sklepik z pamiątkami, co doprowadziło do eskalacji przemocy. Niemcy z kolei skarżą się, że chuligani Galatasaray atakowali niewinnych fanów Bayernu tylko dlatego, że słyszeli język niemiecki. Kolejny bój przed Legią. Chcą uniknąć powtórki z Holandii