Lepszego początku konfrontacji z Arsenalem fani Paris-Saint Germain po prostu nie mogli sobie wyobrazić. Już w czwartej minucie na największych bohaterów wyjazdu do Londynu wyrósł duet Osumane Dembele -Chwicza Kwaracchelia. Pierwszy zainicjował kontrę, drugi następnie popisał się asystą i tylko patrzył jak piłka wpada do bramki. Francuz uderzył bez przyjęcia. Futbolówka zanim zatrzepotała w siatce odbiła się jeszcze od słupka. Wypełniony do ostatniego miejsca Emirates Stadium pogrążył się w totalnej ciszy. David Raya nie miał nic do powiedzenia. Bezradnie w kierunku strzelającego Francuza spoglądał także Jakub Kiwior. Polak tym razem nie zdołał zapobiec utracie gola, przez co Arsenal szybko musiał zmienić nastawienie i skoncentrować się na konstruowaniu ataków. Niestety dla nich, wynik 0:1 utrzymał się do przerwy. Na nic zdały się cztery strzały na bramkę. Zresztą tyle samo prób wykonali przyjezdni. Flick wygadał się ws. Szczęsnego. Decyzja jest ostateczna, koniec spekulacji Od czwartej minuty Arsenal przegrywał już 0:1. To nie był dobry początek Kiwiora i spółki Dla londyńczyków wtorkowe starcie było chyba najważniejszym spotkaniem w sezonie. Wyraźnie wskazywały na to słowa Mikela Artety z konferencji przedmeczowej. "Czujesz go, zwłaszcza że mamy wielu ludzi, którzy pracowali w klubie przez wiele, wiele, wiele lat i nigdy nie byli w takiej sytuacji. To pokazuje, jak wyjątkowe i piękne to jest. To najprzyjemniejsze zawody dla każdego europejskiego klubu. Nigdy tego nie robiliśmy, więc musimy zasłużyć na prawo do tego finału, a wszystko zacznie się jutro" - mówił o ciężarze ciążącym na jego podopiecznych (cytat za: "arsenal.com"). Miejscowym fanom pozostała tylko nadzieja, że po przerwie Arsenal pokaże drugą, zdecydowanie lepszą twarz. Zawodnicy Paris Saint-Germain z tyłu głowy mieli natomiast perspektywę rewanżu na własnym obiekcie, dlatego też nie zamierzali zbytnio ryzykować. Tekstowy zapis spotkania w Interia Sport.