We wcześniejszych spotkaniach FC Salzburg uległ 0:3 Sparcie Praga i 0:4 Stade Brest. Tym razem ekipa Kamila Piątkowskiego podejmowała na swoim terenie Dinamo Zagrzeb, więc wydawało się, że pora na pierwsze bramki i punkty. Nic z tego jednak nie wyszło. Do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis. Krótko po zmianie stron goście objęli prowadzenie, gdy na listę strzelców wpisał się były gracz Legii Warszawa - Sandro Kulenović. Niemoc i degrengolada. Piątkowski i Łakomy zbierają cięgi na salonach Gospodarze ruszyli do odrabiania strat, ale jedynym efektem szarży była czerwona kartka. W 56. minucie z murawy wyrzucony został bramkarz Alexander Schlager. Staranował "taktycznie" jednego z rywali i arbiter nie miał wyboru - musiał zdecydować się na wykluczenie. Goście wykorzystali grę w przewadze i w 84. minucie zadali drugi cios. Tym razem do siatki trafił reprezentant Chorwacji, Bruno Petković. Sytuacja Salzburga jest katastrofalna - po trzech występach fazy ligowje ma na koncie zero punktów i stosunek bramek 0:9. Wydawało się, że pierwszy punkt ugrają piłkarze Young Boys Berno z Łukaszem Łakomym w wyjściowej jedenastce (grał do 77. minuty). W domowym starciu z Interem Mediolan szwajcarska ekipa długo utrzymywała rezultat 0:0. Zawdzięczała to w ogromnej mierze bramkarzowi Davidovi von Ballmoosowi, który w 48. minucie obronił rzut karny wykonywany przez Marko Arnautovicia. W doliczonym czasie gry gola dla mistrzów Włoch zdobył jednak Marcus Thuram. Gospodarze nie mają powodów do zadowolenia. W dwóch poprzednich kolejkach zostali rozbici. Po porażce 0:3 z Aston Villą przyszedł blamaż 0:5 w konfrontacji z Barceloną. Łączy bilans bramek Salzburga i Young Boys w bieżącej edycji? 0:18. To wiele mówi na temat nowej formuły batalii o klubowy Puchar Europy.