To był niesamowity mecz, z niezwykłymi zwrotami akcji, chociaż mało się kto tego spodziewał, jako że losy rywalizacji w grupie D Ligi Mistrzów są w zasadzie przesądzone. Może właśnie dlatego, spotkanie bez wielkiej stawki okazało się festiwalem radosnej gry ofensywnej - każda z drużyn zdobyła po trzy gole w każdej z połów i mecz Benfiki Lizbona z Interem Mediolan zakończył się zasłużonym remisem 3-3. "Orły" z Lizbony przed tym meczem nie miały ani jednego punktu w czterech spotkaniach grupy D rozgrywek Ligi Mistrzów i szanse jedynie na awans z 3. miejsca do Ligi Europy. Inter Mediolan z kolei punktów miał aż 10 i zapewniony awans do fazy pucharowej. Otwartym pozostało pytanie czy Włosi uczynią to z pierwszego miejsca czy drugiego - rywalizacja o przodownictwo w grupie z Realem Sociedad San Sebastian. Już w 5. minucie podanie z głębi pola trafiła na głowę Duńczyka Caspera Tengstedta, ten napastnik zamiast strzelać na bramkę zgrał piłkę do Joao Mario (byłego zawodnika Interu!), który pewnie strzelił do siatki obok rozpaczliwie interweniującego Emila Audero. Sędzia początkowo sygnalizował spalonego, ale po analizie VAR bramka została słusznie uznana. Siedem minut później było już 2-0 i znów duet Tengstedt - Joao Mario sprawił, że ten drugi trafił do siatki. Piorunujący początek. Inter próbował odgryźć się dopiero w 26. minucie, gdy Davide Frattesi idealnie wypuścił w uliczkę Marko Arnautovicia, ale jego strzał w sytuacji sam na sam doskonale spisał się Anatolij Trubin. Co za huśtawka emocji. Benfica remisuje z Interem 3-3 Za kilka minut było już 3-0. Tengstedt wrzucił piłkę tuż przed bramkę, a Joao Mario skompletował hat-trick. A przecież portugalskiemu 30-latkowi daleko do łowcy bramek, to raczej dobry technicznie ofensywny pomocnik. Takie 45 minut to trochę wstyd dla finalisty poprzedniej edycji Champions League. W szatni w przerwie musiały paść przysłowiowe mocne słowa, bo w 2.połowie drużyny jakby zamieniły się rolami. Tuż po przerwie wreszcie trafił do siatki Inter, a konkretnie Austriak Arnautović i od razu wynik stał się przyjemniejszy i bardziej honorowy dla Interu. Ale to nie koniec - Francesco Acerbi dośrodkował, a piłkę do siatki z woleja skierował Frattesi - 3-2 i ponad pół godziny do zakończenia spotkania. Za kilkanaście minut był już remis - Marcus Thuram został sfaulowany w pierwszym kontakcie z piłką, a rzut karny pewnie wykorzystał Alexis Sanchez. W końcówce meczu czerwoną kartkę dostał obrońca "Orłów" Antonio Silva. Maciej Słomiński, INTERIA