Wielkim, a właściwie może i jedynym celem katarskich właścicieli Paris Saint-Germain jest wygranie Ligi Mistrzów. Najbliżej tego celu byli w 2020 roku, gdy w finale polegli z Bayernem Monachium. Po wtorku wiemy już, że nie powtórzą nawet tego osiągnięcia. Dwie skromne porażki z Borussią Dortmund wystarczyły, by paryżanie po raz kolejny pożegnali się z najbardziej prestiżowym turniejem klubowym w Europie. Po spotkaniu głos na temat przyszłości Luisa Enrique zabrał Nasser Al-Khelaifi. PSG dosłownie biło głową w mur (i obramowanie bramki). Już jest za burtą Ligi Mistrzów Gdyby ktoś chciał wierzyć w przeznaczenie czy klątwy, mógłby dojść do wniosku, że Paris Saint-Germain zwyczajnie nie jest pisany triumf w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Z drugiej strony, patrząc na cały dwumecz z Borussią Dortmund, można dojść do wniosku, że mistrzowie Francji po raz kolejny przegrali na własne życzenie. Po porażce na Signal Iduna Park (0:1) jasne było, że to gospodarze rewanżu będą musieli nadawać tempo. Trudno jednak w ten sposób określić postawę piłkarzy Luisa Enrique w pierwszej połowie. A tuż po przerwie kluczową dla dwumeczu bramkę ustrzelił Mats Hummels. Ten gol to kamyczek do ogródka dla szkoleniowca, bo tak świetnie grającego w powietrzu piłkarza, jak defensor BVB, nie powinien bronić niepewny Beraldo, choć i sam gracz się nie popisał. Przy stanie 0:1 PSG rzeczywiście wykreowało sobie kilka dogodnych okazji, obijając bez pamięci obramowanie bramki. Futbolówka jednak ani myślała wpaść do bramki Gregora Kobela, zwłaszcza, że sam bramkarz również prezentował się wybornie we wtorkowy wieczór. Ostatecznie Niemcy dowieźli rezultat do końca, a paryżanie po raz kolejny musieli obejść się smakiem. Al-Khelaifi zbulwersowany pytaniem, co najmniej, jakby było bezpodstawne Nie ulega wątpliwości, że tylko triumf w Lidze Mistrzów może zaspokoić ambicje Nassera Al-Khelaifiego i katarskich właścicieli klubu ze stolicy Francji. Po tym, jak nie udało się osiągnąć tego celu, zwolnienie otrzymywało wielu trenerów z wielkimi nazwiskami, by wspomnieć tylko Carlo Ancelottiego czy Mauricio Pochettino. A Luis Enrique mógł wściekać się na dziennikarzy, tytułujących jego zespół faworytem półfinałów, ale nie mógł zakłamać rzeczywistości. Ilość pieniędzy wydanych na budowanie składu i personalna jakość z pewnością stała po stronie PSG. Tyle, że na piątą siłę Bundesligi to okazało się za mało. Po ostatnim gwizdku dziennikarze zapytali Al-Khelaifiego o przyszłość jego szkoleniowca. Prezes klubu natychmiast się zjeżył. Wszystko wskazuje zatem na to, że były selekcjoner reprezentacji Hiszpanii otrzyma swoją szansę też w przyszłym sezonie. Przekonamy się, czy bez Kyliana Mbappe będzie mu łatwiej dotrzeć do szatni i osiągnąć coś więcej, niż triumf na krajowym podwórku.