Leopold Staff napisał kiedyś, że "każdy z nas jest Odysem, co wraca do swej Itaki". Jeśli Itaką <a class="db-object" title="Cristiano Ronaldo" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-cristiano-ronaldo,sppi,2211" data-id="2211" data-type="p">Cristiano Ronaldo</a> miałby być <a class="db-object" title="Manchester United" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-manchester-united,spti,3370" data-id="3370" data-type="t">Manchester United</a>, to można powiedzieć... że tym razem "król Odyseusz" sam strącił swoją koronę. Lub co najmniej ją przekrzywił. Druga przygoda Portugalczyka z "Czerwonymi Diabłami" z jednej strony potwierdziła, że "CR7" wciąż był urodzonym liderem i człowiekiem, który sam jeden potrafi wygrać mecz. W sezonie 2021/2022 Portugalczyk momentami wręcz ciągnął za uszy całą drużynę i wydawało się, że jego legenda na Old Trafford stanie się tylko bardziej spektakularna. Gwiazdor jednak sam się "odbrązowił" - przede wszystkim popadając w konflikt z nowym menedżerem <a class="db-object" title="Erik ten Hag" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-erik-ten-hag,sppi,2605" data-id="2605" data-type="p">Erikiem ten Hagiem</a>, a potem i zarządem klubu. Nawet część szatni miała w pewnym momencie być bardzo niechętna względem wielokrotnego zdobywcy Złotej Piłki. Szczytem tej zaognionej sytuacji był moment, w którym <a href="https://sport.interia.pl/premier-league/news-te-slowa-zmienily-wszystko-cristiano-ronaldo-ujawnil-przebie,nId,6416751">CR7 udzielił wywiadu znanemu brytyjskiemu dziennikarzowi Piersowi Morganowi</a>. Wówczas to zrugał od góry do dołu Manchester United jako organizację - zaczynając od funkcjonowania całego kolektywu składającego się z graczy i sztabu szkoleniowego, aż po takie kwestie, jak wygląd ośrodka treningowego w Carrington. To była rozmyślnie zdetonowana "bomba", która miała jedynie przyspieszyć rozbrat z MU. Do takiego doszło ostatecznie pod koniec ubiegłego roku - przez parę tygodni cały świat zachodził w głowę, co teraz stanie się z Ronaldo, a ten... zdecydował się na opcję, która jeszcze niedawno wydawała się zupełnie abstrakcyjna. Dołączył do <a class="db-object" title="Al Nassr (SAU)" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-al-nassr-sau,spti,4494" data-id="4494" data-type="t">Al-Nassr</a>, ekipy z Arabii Saudyjskiej - i jak pompatycznie by to nie zabrzmiało, to był omen. Cristiano Ronaldo pierwszym z wielkich w Arabii? Saudyjczycy mają mają konkretny plan Zapraszam na kilka podróży w czasie - do przeszłości i do przyszłości. W 2014 roku nastąpiło tąpnięcie w cenach ropy naftowej, które bardzo odczuła m.in. Arabia Saudyjska - kraj, którego ekonomia niezwykle mocno opierała się na wydobyciu tego surowca. To zdarzenie sprawiło, że Saudyjczycy poszli po rozum do głowy i postanowili zrewidować sposób funkcjonowania państwa - po pierwsze chcąc być bardziej niezależnymi od wahań cen "czarnego złota", po drugie wiedząc, że źródełko kiedyś wyschnie, dosłownie i w przenośni. To sprawiło, że sformułowano "Wizję 2030" - plan, w myśl którego Arabia Saudyjska ma przejść niezwykle mocną przemianę społeczno-gospodarczą, bardziej inwestując w innowacyjne technologie czy turystykę. Żeby jednak wizja stała się rzeczywistością, to musi dojść do jednego. Saudyjczycy muszą stracić swój czarny PR. Najczarniejszy z możliwych. Największe państwo Półwyspu Arabskiego co rusz oskarżane jest o łamanie praw człowieka, sponsorowanie terroryzmu czy nakręcanie konfliktów zbrojnych w regionie - to jedynie w skrócie. Nie jest to najszczęśliwsza łatka, jeśli szuka się sposobu na przyciągnięcie turystów czy partnerów biznesowych. Doskonałym "pudrem" jest tzw. sportswashing ("zmywanie" złej reputacji poprzez sport), a konkretnie m.in. inwestycje w piłkę nożną. Tutaj wracamy do Ronaldo, którego przybycie do Al-Nassr to jedna wielka inwestycja w reklamę kraju dla Saudyjczyków - i już można stwierdzić, że jest to reklama skuteczna, bo dzięki przeprowadzce Portugalczyka na Bliski Wschód zapewne miliony sympatyków piłki usłyszało po raz pierwszy nazwę "Saudi Professional League" - nawet jeśli spojrzymy w zwyczajne porównania Google Trends, to moment ogłoszenia transferu "CR7" zbiega się z absurdalnie wysokim skokiem wyszukiwań SPL. A to jedynie drobiazg, drobiażdżek przy fakcie, że... "machina ruszyła". Karim Benzema o krok od saudyjskiej ligi. Messi kuszony górą pieniędzy Do kraju ze stolicą w Rijadzie już wcześniej oczywiście trafiali znani piłkarze, by wspomnieć chociaż Taliscę, Evera Banegę czy naszego <a class="db-object" title="Grzegorz Krychowiak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-grzegorz-krychowiak,sppi,955" data-id="955" data-type="p">Grzegorza Krychowiaka</a>, wypożyczonego (na razie) do Al.-Shabab. Przy całym szacunku dla nich - Ronaldo jest jednak znacznie wyższym kalibrem bomby transferowej, która niemal na pewno uruchomiła poważne domino. Z Arabią Saudyjską niemal natychmiastowo po ogłoszeniu swoich odejść - odpowiednio z PSG i FC Barcelona - zostali połączeni dwaj imiennicy, <a href="https://sport.interia.pl/ligue-1/news-to-koniec-psg-jakie-znamy-kolejna-gwiazda-oglosila-odejscie,nId,6818091" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Sergio Ramos</a> i Sergio Busquets. <a class="db-object" title="Karim Benzema" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-karim-benzema,sppi,2245" data-id="2245" data-type="p">Karim Benzema</a> opuścił Real Madryt na rzecz Al-Ittihad, a już od zimy parol na <a class="db-object" title="Leo Messi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-leo-messi,sppi,2411" data-id="2411" data-type="p">Leo Messiego</a> zaczął zaginać Al.-Hilal. Już sam ten fakt daje wiele do myślenia - czymś rzeczywistym stało się to, że największe gwiazdy, które spokojnie mogłyby jeszcze realizować się w Europie, stały się realnymi celami saudyjskich ekip. Szejkowie zaczęli trząść rynkiem na jeszcze większą skalę, niż w ostatnich latach. Dawni bohaterowie odchodzą - i nadchodzi era nowych herosów. Skoro postaci tak pomnikowe jak Ronaldo i Benzema poświęcają ostatnie lata gry w Europie i Lidze Mistrzów na rzecz Azji, Saudi Pro League i tamtejszego odpowiednika Champions League, to kto "u nas" wejdzie za nich na piedestał? Erling Haaland i Kylian Mbappe jako zwiastuny nowego. Także w Lidze Mistrzów Automatyczna odpowiedź brzmi: <a class="db-object" title="Erling Haaland" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-erling-haaland,sppi,2846" data-id="2846" data-type="p">Erling Haaland</a>. Norweg najpierw podbił Bundesligę (często niedocenianą przez dominację Bayernu), a potem "nakręcił się" jeszcze bardziej w Premier League. W debiutanckim sezonie na Wyspach w barwach <a class="db-object" title="Manchester City" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-manchester-city,spti,3371" data-id="3371" data-type="t">Manchesteru City</a> zdobył rekordowe 36 goli, notując przy okazji osiem asyst. Absolutna dominacja - a to przecież nie było wszystko. Norweg już niebawem do mistrzostwa PL i Pucharu Anglii będzie mógł dołączyć puchar Ligi Mistrzów, o ile "The Citizens" uda się pokonać w stambulskim finale 10 czerwca Inter Mediolan. Dla Haalanda byłoby to doskonałe postawienie kropki nad "i" w kampanii 2022/2023 - a jeszcze lepsze byłoby zwieńczenie sezonu strzeleniem co najmniej jednej, dodatkowej bramki. Wówczas w LM miałby na koncie "szczęśliwą 13" - tak czy inaczej jednak nie ma już siły, by nie został on oficjalnie królem strzelców Champions League. Przed nim i jego kolegami z ofensywy City jednak niełatwe zadanie - "Nerazzurri" wiedzą bowiem, jak się skutecznie bronić i sprawiać, by ich formacja defensywna zdawała się być nie do sforsowania. Na 12 dotychczasowych spotkań w Lidze Mistrzów aż osiem razy zagrali na zero z tyłu. Kto jednak miałby przełamać takie zasieki, jeśli nie <a class="db-object" title="Erling Haaland" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-erling-haaland,sppi,2846" data-id="2846" data-type="p">Haaland</a>? W (wciąż) młodej generacji gwiazdorów chyba tylko jeszcze jeden człowiek jest w stanie czarować w ataku tak, jak piłkarz ze Skandynawii. Mowa tu o Kylianie Mbappe, którego PSG pożegnało się z LM już w 1/8 finału, ulegając Bayernowi Monachium, a który... tak czy inaczej zapewne skończy w tabeli snajperów na trzecim miejscu, ex aequo z Viniciusem Juniorem. Francuz z siedmioma trafieniami został wyprzedzony tylko przez Haalanda oraz Mohameda Salaha (osiem trafień - nieźle, jak na piłkarza, który miał zaliczać według wielu słaby sezon w barwach Liverpoolu). Cóż jednak z tego dla 24-latka, skoro jego ambicja sięgnięcia po puchar wciąż nie została spełniona (co boli również mocno zarząd "Les Parisiens")? <a class="db-object" title="Kylian Mbappe" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kylian-mbappe,sppi,2787" data-id="2787" data-type="p">Mbappe</a> najbliżej spełnienia marzenia był w 2020 roku, kiedy to jednak - w przedziwnych warunkach trwającej wówczas pandemii COVID-19 - jego drużyna została pokonana przez Bayern Monachium, w którego składzie był jeszcze wówczas m.in. Robert Lewandowski. Teraz reprezentantowi "Les Bleus" pozostaje tylko liczyć na to, że projekt PSG w końcu odpali i "w Europie". Inaczej... będzie musiał spróbować swoich sił w nowych barwach, jeśli liczy na sukces. Na przykład w Realu Madryt, zespole-specjaliście od Champions League... Co łączy Haalanda i Mbappe? Obaj są gwiazdami klubów, w które ogromne pieniądze swego czasu włożyli - i wkładają dalej - inwestorzy z Bliskiego Wschodu. To jest właśnie owa ewolucja piłkarska, która doprowadziła nas do momentu, w którym ci młodsi geniusze, tytani na "Starym Kontynencie" zostają zaprzęgnięci do walki o najwyższe cele pod banderą drużyn "śpiących na arabskich pieniądzach" ci starsi zaś, bohaterowie z dawniejszego pokolenia, zmierzają coraz częściej do Arabii Saudyjskiej, by - przynajmniej w teorii - przyczynić się do tego, że tamtejsza liga, podobnie jak i cały kraj, stała się globalnie niezwykle atrakcyjna. Wielu się to nie podoba i podobać nie będzie, co absolutnie zrozumiałe - lecz takie są fakty... <a href="https://sport.interia.pl/premier-league/news-nagonka-na-ojca-haalanda-wywolal-polityczna-burze,nId,6821230" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Nagonka na ojca Haalanda. Wywołał polityczną burzę</a>