Piłkarze ze stolicy Hiszpanii do zachodniego Londynu jechali, licząc na cud. O ile ich zwycięstwo z już pewną fazy pucharowej angielską drużyną nie było misją niemożliwą, o tyle do awansu potrzeba im było jeszcze korzystnego wyniku w drugim z wtorkowych spotkań, w którym głodna sukcesów Roma rywalizowała z niewalczącym o nic Karabachem. W Rzymie cudu nie było, gospodarze triumfowali 1-0 i wygrali grupę, zaś zawodnicy Atleti roztrwonili jednobramkową przewagę nad podopiecznymi Antonio Conte i ostatecznie na Stamford Bridge zremisowali. Zważywszy na to, że jedynego gola Chelsea strzeliła po samobójczym trafieniu Stefana Savicia, można stwierdzić, że było to bardzo smutne pożegnanie z Ligą Mistrzów jednej z najlepiej radzących sobie w niej ostatnio drużyn. Dla "El Cholo" było to pożegnanie tyleż smutne, co symboliczne. Potwierdziło bowiem, jak dużo pecha miała jego drużyna w trakcie obecnych rozgrywek. - Nas to odpadnięcie boli, ponieważ udowadnia nam, jak bezlitosny, ale też wspaniały potrafi być futbol. Odpadliśmy, choć na drużynach, które nas wyprzedziły, zdobyliśmy więcej punktów niż na tej, która zajęła miejsce za nami - na pomeczowej konferencji prasowej wspominał sensacyjne remisy 0-0 oraz 1-1 z Karabachem. - Trudno jest mi wyjaśnić pierwszy z meczów z tym rywalem, gdy uderzaliśmy celnie dziesięć razy, a mimo to nie trafiliśmy choćby raz. Dodatkowo w grupie przegraliśmy tylko jednokrotnie, i to po golu strzelonym w 93. minucie (27 września Atletico przegrało u siebie z Chelsea 1-2, a decydującą bramkę w końcówce zdobył Michy Batshuayi - red.). Mimo to nie będziemy szukać wymówek i weźmiemy pełną odpowiedzialność za nasze czyny - mówił. Argentyński szkoleniowiec nie przyjmuje też do wiadomości komentarzy o tym, że dla jego drużyny sezon się skończył. Przed nią bowiem jeszcze wiele miesięcy rywalizacji i szans na sukces w innych rozgrywkach. - Nie będziemy mieli problemów z motywacją na Ligę Europy. Sama możliwość występów w koszulce Atletico jest wystarczającą motywacją. Przed nami jeszcze długa droga, trzymamy się po tym niepowodzeniu. Czy jest to koniec pewnego cyklu? Nie, na pewno nie. Ta sytuacja otwiera nam drogę do nowych wyzwań i rodzi w nas entuzjazm do dalszej walki. Każda zła rzecz, która nam się przydarzy, w dalszej perspektywie jest dla nas dobra - wymownie podkreślił. Dla Simeone było to pierwsze tak wczesne pożegnanie się z Champions League w obecnej roli. Warto jednak przypomnieć, że Ligę Europy wygrał już z tą drużyną w sezonie 2011/12, czyli dla niego debiutanckim na trenerskiej ławce Atletico. Teraz dołoży zapewne wszelkich starań, aby tamten sukces powtórzyć. MB Liga Mistrzów: wyniki, tabele, strzelcy, terminarz