W bardziej komfortowej sytuacji na murawę Metropolitano Stadium wybiegł zespół Interu Mediolan, który po pierwszym meczu zapewnił sobie minimalny bonus, wygrywając z Atletico 1:0. Nie po raz pierwszy okazało się jednak, że minimalnie korzystny wynik w pierwszym spotkaniu nie wystarcza do finalnego sukcesu. Szymon Marciniak krytykowany. "Zawinił VAR, który powinien go powiadomić" Gospodarze rzutem ta taśmę doprowadzili do dogrywki, bowiem długo utrzymywał się remis 1:1. Wcześniejsze dwie bramki padły krótko po półgodzinie gry, w odstępstwie dwóch minut. Najpierw do siatki trafił Federico Domarco, a chwilę później wyrównał Antoine Griezmann. Charakterny zespół, pod batutą Diego Simeone, jednak do końca nie odpuszczał i bramkę, na wagę przedłużenia szans w dogrywce, strzelił Memphis Depay. W dodatkowym czasie rezultat nie uległ zmianie, dlatego potrzebny był konkurs rzutów karnych. W nim silniej nerwy na wodzy trzymali madrytczycy, a świetnie między słupkami spisywał się Jan Oblak. O końcowym wyniku zadecydowało koszmarne pudło Lautaro Martineza. Bardzo długo nie było żadnych zarzutów do Szymona Marciniaka, który w roli sędziego głównego prowadził to spotkanie. Nawet gdy podparto się technologią VAR przy pierwszej bramce dla Atletico, decyzja była bardzo dobra i słusznie podtrzymano trafienie Griezmanna. Ciemne chmury zebrały się nad Polakiem w pierwszej połowie dogrywki, gdy Marcus Thuram złapał za krocze Stefana Savicia. Oczekiwano, że arbiter wyrzuci z placu gry asa Interu, a Atletico będzie kończyło spotkanie z przewagą jednego piłkarza. Zawodnicy skoczyli sobie do oczu, jednak surowa decyzja względem napastnika gości nie zapadła. Sytuację analizie w rozmowie z "Przegląd Sportowy Onet" poddał ekspert Rafał Rostkowski i ocenił, że doszło do popełnienia błędu. Były sędzia międzynarodowy dodał, że sytuacja z Thuramem była jedyną kontrowersją z tego spotkania i powtórzył, że Francuz powinien był wylecieć z boiska.