- Znamy swoją wartość, ale wiemy też na co stać przeciwnika. Znamy ich możliwości i potencjał. W swoich szeregach mają znakomitych piłkarzy, co pokazali nie raz i na pewno nie będzie nam łatwo o dobry rezultat - powiedział kapitan polskiej kadry, który w środowym spotkaniu zagrał 82 minuty. Imponująca była przede wszystkim druga połowa, w której Robert Lewandowski uzyskał hat-tricka (w pierwszej też zdobył gola), a Real nie miał nic do powiedzenia. - Po zmianie stron zrobiliśmy większą pracę z przodu i dlatego strzeliliśmy trzy bramki. W przerwie trener Juergen Klopp zwracał nam uwagę, że gramy cały czas lewą stroną, a prawa była otwarta. Później to już lepiej funkcjonowało i było to widoczne. Musimy jednak też pamiętać o tym, że trzeba było cały czas pilnować Cristiano Ronaldo - dodał popularny w Dortmundzie "Kuba". - Czy można zagrać jeszcze lepiej? Wydaje mi się, że tak, chociaż ten wynik 4-1, w jaki sposób to zrobiliśmy i z jakim przeciwnikiem, to na pewno dla nas budujące - ocenił. Klopp w przerwie w szatni podkreślał również, że zawodnicy Borussii nie mogą tracić głowy. - Wydawało się nawet, że na drugą połowę bardziej zmotywowani powinni byli wyjść zawodnicy Realu. To przecież oni tuż przed gwizdkiem sędziego doprowadzili do wyrównania. A okazało się, że to my objęliśmy prowadzenie - powiedział Błaszczykowski. Polski pomocnik zapewnił, że nie było żadnych kalkulacji. - Nie myśli się o tym, ile jeszcze bramek można zdobyć. To nie był mecz sparingowy, to było spotkanie przeciwko Realowi Madryt. Udało się wykorzystać wszystkie błędy przeciwnika, byliśmy nadzwyczaj skuteczni - przyznał. Borussia w tym sezonie po raz trzeci spotkała się z Realem. W fazie grupowej Ligi Mistrzów wygrała 2-1 u siebie i zremisowała 2-2 na wyjeździe. - To świadczy tylko o tym, jak duży potencjał mamy w drużynie i wykorzystujemy to w stu procentach - ocenił Błaszczykowski i dodał, że ma nadzieję, iż nie był to jego najważniejszy mecz w karierze. - Obym miał taki jeszcze przed sobą - powiedział. NSport/x-news Zawodnicy z Dortmundu starali się do środowej potyczki podejść tak samo jak do innych. - Nie ma znaczenia, czy walczymy z Szachtarem Donieck, Malagą czy Realem. Oczywiście ranga tego spotkania i przeciwnik wyzwalają dodatkowe pokłady energii, ale każdy z nas był bardzo spokojny - zapewnił. W drugim półfinale, który odbył się dzień wcześniej w Monachium, Bayern pokonał Barcelonę 4-0. W potyczkach niemiecko-hiszpańskich jest zatem 8-1. - Wydaje mi się, że na jakiekolwiek podsumowania przyjdzie czas po rewanżach. Jeszcze nic nie jest pewne. Piłka nadal jest w grze. Wszystko się może zdarzyć. Oczywiście nasza sytuacja jest teraz znacznie lepsza niż przed środowym spotkaniem, ale nic nie jest jeszcze pewne - przestrzegł. W sobotę czeka Borussię pojedynek w Bundeslidze z Fortuną Duesseldorf. W niemieckiej ekstraklasie rozstrzygnięcia już zapadły. Bayern po 28. kolejce zapewnił sobie mistrzostwo, a ekipa z Dortmundu na pewno nie spadnie poniżej trzeciej lokaty. - Oczywiście nie jest łatwo zmobilizować na taki mecz, kiedy wiadomo, że niebawem czeka nas też rewanż w Lidze Mistrzów, ale nie ma innego wyjścia. Huśtawka nastrojów jest, ale na pewno potrafimy się zmobilizować - zapewnił. Rewanż zaplanowany jest na 30 kwietnia. Finał Ligi Mistrzów odbędzie się 25 maja na stadionie Wembley w Londynie. Liga Mistrzów: Wyniki, strzelcy, terminarz