Do 88. minuty rewanżowego spotkania 1/8 finału, który odbył się we wtorek na Stadio delle Alpi, w kolejnej rundzie byli piłkarze Werderu. Wtedy to potworny błąd popełnił Wiese, który mając już piłkę w rekach, po wyłapaniu dośrodkowania, niepotrzebnie rzucił się na ziemię i niespodziewanie wypuścił ją z rąk. Sytuację wykorzystał Emerson, który posłał piłkę do opuszczonej bramki. Juventus wygrał 2:1, a ponieważ w pierwszym spotkaniu przegrał 2:3, to piłkarze z Turynu, dzięki większej ilości goli strzelonych na wyjeździe, wywalczyli awans. - Co mogę powiedzieć? Nie wiem, co się stało, Taki błąd przydarza się bramkarzowi tylko raz w jego karierze - powiedział Wiese. - Drużyna zagrała świetnie, nawet lepiej niż w pierwszym meczu. To straszne, co się stało pod koniec, ale nie mogę być zbyt surowy dla Tima, bo gdyby nie on, to w ogóle nie mielibyśmy szansy, aby myśleć o awansie - stwierdził Thomas Schaaf, trener Werderu. - Tim bronił świetnie prawie cały mecz. Miał kilka nieprawdopodobnych interwencji. W 88. minucie miał już piłkę w rękach i nagle znalazła się ona w bramce. Kara była dla nas bardzo surowa, ale takie jest życie. Teraz Tim będzie musiał żyć z tym błędem. Ale sądzę, że sobie z tym poradzi i już nigdy nie popełni podobnej pomyłki - dodał Schaaf. Piłkarze Juventusu uważają, że zasłużyli na awans. - Werder miał szczęście. Mieliśmy z 10 bardzo dobrych okazji do strzelania gola, ale ich bramkarz dokonywał cudów. We wtorek pokazaliśmy jednak charakter i to, że nigdy się nie poddajemy - powiedział Emerson. - Stworzyliśmy dużo sytuacji, ale oni mieli świetnie dysponowanego bramkarza. Po tym, co się stało w końcówce musimy mu tylko współczuć - dodał Fabio Capello, szkoleniowiec "Starej Damy".