Mandżukić do szatni schodził mocno poobijany. To tylko pokazało, jak zacięty toczył się na murawie pojedynek. Chorwacki napastnik był tym, który najczęściej był poniewierany przez obrońców Realu. Po jednym ze starć, w którym Sergio Ramos trafił go łokciem w łuk brwiowy, długo musiał być opatrywany przez lekarza. Serbski sędzia Milorad Mażic uznał, że nie był to umyślny faul. Chwilę później Dani Carvajal próbował Mandżukicia ugryźć, uderzył go jeszcze pięścią w klatkę piersiową, ale arbiter tego nie widział i nie pokazał mu czerwonej kartki. - Mario nie jest rozpuszczonym dzieckiem. Obaj zobaczyli żółte kartki i na tym powinno się skończyć - skomentował pomocnik Realu Toni Kroos, który jeszcze niedawno w Bayernie Monachium grał z Mandżukiciem. Agencja dpa uważa, że tę akcję przeanalizuje jeszcze UEFA i możliwe są dodatkowe kary. Trener Realu Ancelotti próbował na konferencji załagodzić atmosferę. - Takie rzeczy na murawie się zdarzają. W takich meczach zawsze dochodzi do kontaktu między piłkarzami - podkreślił włoski szkoleniowiec. Obie drużyny znają się znakomicie. Rewanżowy mecz w ćwierćfinale Ligi Mistrzów będzie ósmym starciem tych dwóch ekip w tym sezonie. W dotychczasowych siedmiu Atletico jest niepokonane (cztery zwycięstwa i trzy remisy).