Strzelec dwóch goli na Camp Nou Robert Lewandowski chciał być elegancki i uprzejmy. Po zwycięstwie Bayernu 3-0 dwa tygodnie temu powiedział w wywiadzie dla "El Pais", że nie uważa, by zespół Barcelony był w fazie schyłku. Benfica - Barcelona. Powrót Jorge Jesusa Zupełnie przeciwne wrażenie mieli sami Katalończycy. Zaniepokojony nie tyle porażką, co jej fatalnym stylem prezes Barcy Joan Laporta wystąpił publicznie z obietnicą, że coś podobnego już się nie powtórzy. Po przerwie wywołanej przez koronawirusa na Camp Nou wracają kibice. Pandemia to dla nich traumatyczny czas z kilku względów. Obok Madrytu stolica Katalonii najbardziej ucierpiała przez koronawirusa. Marzec 2020 roku wyznacza moment, w którym klub z Camp Nou zaczął się walić. Prognozy były świetlane. Budżet klubu miał przekroczyć symboliczny miliard euro. Pandemia boleśnie zweryfikowała rojenia poprzedniego prezesa. Życie ponad stan zrujnowało finanse giganta. Barca jest dziś kolosem na glinianych nogach. Sportowo też jest kiepsko. Latem odeszli Leo Messi i Antoine Griezmann, którzy w poprzednim sezonie zdobyli niemal połowę goli zespołu. Stojący pod ścianą Laporta musiał pozbywać się piłkarzy najdroższych w utrzymaniu. Kierowały nim względy finansowe, a nie sportowe. Aby obniżyć zawyżony budżet płac, kapitanowie i wychowankowie klubu zgodzili się na obniżkę zarobków. Mimo wszystko - jak zauważył Lewandowski - w Barcelonie pozostało wielu graczy z uznanymi nazwiskami. W starciu z Bayernem zawiedli totalnie. Po raz pierwszy w historii Barcelona przegrała inaugurację Ligi Mistrzów na swoim stadionie. Kiedyś był on twierdzą. Barca nie przegrała tu meczu w rywalizacji europejskiej przez 7 lat. Zmieniło się to dopiero w ubiegłym sezonie. Porażka z PSG w 1/8 finału Champions League była bolesna, ale Katalończycy się z nią liczyli. Szokiem była klęska z Bayernem 2-8 w ćwierćfinale w Lizbonie pół roku wcześniej. Dziś Barcelona wraca na ten sam stadion. Na szczęście jej rywalem będzie Benfica, a nie Bawarczycy. Czy rzeczywiście na szczęście? Zespół z Estadio da Luz jest liderem ligi portugalskiej bez straty punktu. Wygrał siedem meczów, zdobył 19 goli. Darwin Nunez i Roman Jaremczuk wbili po cztery. Drużyną kieruje legendarny trener Jorge Jesus. W 2020 roku wrócił z brazylijskiego Flamengo, z którym zdobył Copa Libertadores i mistrzostwo Brazylii. Benfica - Barcelona. Czy pomoże Ansu Fati? W ubiegłym sezonie poprowadził Benfikę do trzeciego miejsca w Portugalii przegrywając wyścig ze Sportingiem i Porto. Latem kupiono Jaremczuka za 17 mln euro, ale i tak bilans transferowy był dodatni. Klub zarobił prawie 50 mln na sprzedaży graczy. Prezes Rui Costa nie szasta pieniędzmi. Benfica to przeciwieństwo Barcelony. Tu piłkarzy kupuje się tanio, rozwija, promuje i sprzedaje z zyskiem. Przed rokiem za stopera Rubena Diasa Manchester City zapłacił 68 mln euro, w dodatku trener Pep Guardiola nie żałuje ani centa. Na inaugurację Ligi Mistrzów Benfica zremisowała bez bramek w Kijowie z Dynamo. Wygląda na to, że to lider ligi portugalskiej będzie próbował wyrzucić Barcelonę z Ligi Mistrzów już w fazie grupowej. Bayern jest poza zasięgiem, o drugie miejsce powalczą Katalończycy z Portugalczykami, a może także z Ukraińcami. Porażka w Lizbonie postawiłaby Barcelonę pod ścianą. Ostatni raz Katalończycy przepadli w fazie grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2000-2001. Rywalizowali wtedy z Milanem i Leeds. Potem stali się hegemonem rozgrywek, a ostatnio przeżywają kryzys. "Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło" - powtarzają kibice. Nie stać Barcelony na transfery, musi stawiać na wychowanków szkółki La Masia. W 2010 roku jej trzej absolwenci (Messi, Iniesta, Xavi) zajęli wszystkie miejsca na podium w plebiscycie Złota Piłka. Największe nadzieje budzi 18-letni Ansu Fati, ale on zagrał dopiero 10 minut po kontuzji, którą leczył 10 miesięcy. Trener Ronald Koeman apeluje, by nie wymagać od niego zbyt wiele. Wrócił w niedzielę w starciu z Levante i zdobył gola. Dobrze wypadli też inni młodzi wychowankowie Nico Gonzalez i Gavi. Na Benfikę zdrowy ma być Pedri - rewelacja poprzedniego sezonu. W obronie coraz pewniej spisują się Oscar Mingueza i Ronald Araujo. W ataku pierwsze kroki stawia Yusów Demir. Koeman niezbyt wysoko ceni pomocnika Riquiego Puiga, ale i on ma swoich wielbicieli. Latem do klubu wrócił reprezentacyjny stoper Eric Garcia. Nie znaczy to, że Barcelona wystawi na Estadio da Luz zespół młodzieżowy. Sergio Busquets, Gerard Pique, oraz Holendrzy Frankie de Jong, Memphis Depay, a także Luuk de Jong, a może i wracający po kontuzji Brazylijczyk Philippe Coutinho mają poprowadzić młodych. "Niech światło nie gaśnie" - apeluje barceloński dziennik "Sport" robiąc aluzję do nazwy stadionu Benfiki. Koeman protestował ostro, gdy dziennikarze przekonywali go, że to mecz o być albo nie być. - Faza grupowa ma sześć spotkań, jak można twierdzić, że sprawę awansu rozstrzygnie druga kolejka? - pytał. Koeman dodaje, że kibice powinni być realistami. - Nie stać dziś Barcelony na rywalizację z najlepszymi w Europie - mówi. - Drużyna jest w fazie przebudowy. Araujo stwierdza jednak: - Jesteśmy Barceloną i nikomu niczego za darmo nie oddamy. Mamy obowiązek grać o trofea, walczyć o mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla i jak najlepszy wynik w Lidze Mistrzów.Nikt nie ma wątpliwości, że kolejna porażka Barcy w Champions League byłaby dla niej ciężkim ciosem. Na cztery mecze przed końcem fazy grupowej Katalończycy traciliby do Benfiki 4 pkt. To nie byłaby sytuacja komfortowa. Potem jednak Portugalczycy zagrają dwa razy z Bayernem, Katalończycy dwa razy z Dynamo. Barca bardzo chciałaby dziś przeżyć na Estadio da Luz coś pozytywnego. Tylko czy Benfica jej na to pozwoli? Benfica - Barcelona, transmisja w Polsacie Mecz Benfica - Barcelona od godziny 21 w Polsat Sport Premium 3 oraz w Polsat Box Go.Dariusz Wołowski