Piłkarze Barcelony zaczęli mecz na Estadio da Luz jakby wszystko co najgorsze chcieli mieć za sobą jak najszybciej. Już w 3. min Darwin Nunez pobiegł lewym skrzydłem, zrobił banalny zwód, ruszył po środka pola karnego oszukując obrońcę Erica Garcię. Wychowanek Barcelony, który latem wrócił z Manchesteru City ma fatalny okres. Zawalił pierwszego gola w meczu z Bayernem dwa tygodnie temu na inaugurację Ligi Mistrzów. Zawalił pierwszego także z Benficą. Nie zablokował strzału Nuneza w krótki róg bramki, a bramkarz Marc Andre ter Stegen też nie okazał się mężem opatrznościowym Katalończyków. Już po 150 sekundach drużyna Ronalda Koemana przegrywała. Potem było tylko gorzej. Benfica - Barcelona 3-0. Rozbijanie Katalończyków W 10. minucie Barca miała wielką szansę na wyrównanie, ale Luuk de Jong nie potrafił kopnąć piłki do pustej bramki. Poza tym Katalończycy nie zagrażali rywalom. Memphis Depay potwierdził opinię napastnika uwielbiającego mecze ze średniakami. Gdy rywal jest trochę lepszy, nie potrafi zdziałać nic szczególnego. Miota się w bezproduktywnych dryblingach i traci piłkę. Zdesperowana Barcelona poszukiwała swoich szans w akcjach nietypowych. Często dośrodkowywała, albo strzelała z dystansu: bez najmniejszego zagrożenia dla bramki Benfiki. W 33. min stało się coś absolutnie niezwykłego. Zirytowany trener Ronald Koeman zdjął z boiska Gerarda Pique zastępując go młodym wychowankiem Gavim. Pique miał już żółtą kartkę i wyglądało na to, że może wylecieć z boiska. Mimo wszystko decyzja Koemana wyglądała na akt desperacji, a nawet frustracji. Dwa mecze, zero punktów i zero goli zdobytych oraz sześć straconych - to obraz słabości Barcelony. Kiedyś kultowa drużyna będzie desperacko walczyć o awans z grupy. Ostatni raz odpadła w tej fazie w 2000. roku. Potem była w Europie hegemonem wygrywając Ligę Mistrzów cztery razy. Ostatnio klub popadł w kryzys finansowy i traci swoje gwiazdy. Latem odeszli Leo Messi i Antoine Griezmann - dwaj najlepsi strzelcy ubiegłego sezonu. Po klęsce z Bayernem 0-3 dwa tygodnie temu na inaugurację Ligi Mistrzów na Camp Nou, prezes Joan Laporta obiecał kibicom radykalną poprawę. To tylko pobożne życzenia. Zespół z Katalonii to dziś drużyna w stanie dekadencji. Jest w klubie kilku ciekawych, młodych wychowanków, którzy póki co nie są w stanie wziąć odpowiedzialności za wyniki. Weterani i potencjalni liderzy spisują się fatalnie. Lewandowski znowu strzela w LM - zobacz bramki! Benfica - Barcelona 3-0. Czy Koeman podniesie Katalończyków? W 51. min Nunez powinien zdobyć gola na 2-0. Pobiegł z piłką sam, minął ter Stegena, który nie wiadomo po co wybiegł na połowę boiska. Napastnik Benfiki strzelał do pustej bramki, ale piłka trafiła w słupek. W 66. min Koeman zmienił trzech graczy. Weszli Nico Gonzalez, Ansu Fati i Philippe Coutinho. To była decyzja rozpaczliwa, dwaj ostatni leczyli urazy przez wiele miesięcy. Tuż po tym Benfica wygrywała 2-0. Gola zawalił wychowanek Gavi. Bramkę zdobył Rafa Silva. Katalończycy byli rozbici. W 77. min stracili jeszcze trzecią bramkę po zagraniu ręką w polu karnym Sergino Desta. Jedenastkę wykorzystał Darwin Nunez - tego dnia kat Katalończyków. Dla Barcelony zaczyna się gra o przetrwanie w Lidze Mistrzów. Zespół stoi pod ścianą. Niewiele wskazuje na to, by się od niej odbił. Czy Koeman zdoła jeszcze podnieść morale rozbitej drużyny? Raczej straci posadę. "To jest ruina" - podsumował obecną Barcę dziennik "Marca". Dariusz Wołowski