Justyna Krupa, Interia: Pilotował pan transfer Kamila Piątkowskiego do RB Salzburg i przy tej okazji zdążył pan dobrze poznać austriacki klub - dość zaskakującego uczestnika zmagań na etapie 1/8 finału Ligi Mistrzów, przynajmniej dla postronnych obserwatorów. Maciej Zieliński, reprezentujący agencję ProSport Manager: - Byłem najpierw w Salzburgu przy finalizacji transferu Kamila Piątkowskiego, ale też w lipcu, gdy Kamil się przeprowadzał i zaczynał przygotowania z nowym zespołem. Byłem też blisko samej drużyny. Nie powiem, że jako część zespołu, bo do szatni nie wchodziłem, ale już np. zdarzało mi się jeść z nimi obiady, byłem na wszystkich treningach. Ten ośrodek RB Salzburg zresztą nie jest duży, bo akademia trenuje gdzieś indziej. Dla laików, którzy interesują się Ligą Mistrzów raz na pół roku, to pewnie rzeczywiście może być zespół, który znalazł się na tym etapie rozgrywek "ni z gruszki, ni z pietruszki". Ale dla ludzi piłki, ludzi żyjących futbolem, jest jasne, że to nie jest zespół, który pojawił się tam z przypadku. To jest projekt mający solidne podstawy, funkcjonujący już od kilkunastu lat. Mądrze zrobiony. To jest klub, który długo do tej Ligi Mistrzów się dobijał. Przegrali przecież siedem razy z rzędu boje w eliminacjach do LM w ostatniej dekadzie. Długo nie mogli się przebić do tej elity, ale w końcu dwa lata temu byli po raz pierwszy w fazie grupowej, a w tym roku po raz pierwszy wyszli z grupy LM. Sądzę, że to się wzięło z solidnej pracy, nie jest to jednorazowy wyskok. To wszystko jest efekt wieloletniego procesu. CZYTAJ TEŻ: Robert Lewandowski chce przełamać złą passę Liga Mistrzów. Bayern - RB Salzburg. Maciej Zieliński: To pochwała cierpliwości Co więc sprawiło, że w końcu tę niemoc w eliminacjach LM udało im się przełamać? Zdarzało im się odpadać z drużynami, które teoretycznie powinni byli pokonać, np. z Crveną Zvezdą Belgrad. Czy może po prostu ciągłość pracy w końcu doczekała się nagrody? - Nie byłem te kilka lat temu na tyle blisko klubu z Salzburga, by jasno to ocenić. Może pewne detale się zmieniły - trener, sposób przygotowania. Ale to bardziej efekt cierpliwości, tego, że nie zmieniali generalnego, wytyczonego kierunku. Po piątej czy szóstej próbie nie stwierdzili: działajmy jednak inaczej. Nie uznali: może jednak trzeba kupić piłkarzy starszych, doświadczonych. Byli konsekwentni. Widzieli też, że ta praca daje dobre wyniki w lidze austriackiej, Pucharze Austrii, czy Lidze Europy. W końcu w sezonie 2017/18 byli w półfinale tych rozgrywek. Mieli więc sygnały, że to jest dobry projekt. To była pochwała cierpliwości. "Nabijali" też punkty rankingowe dla Austrii i ułatwili w ten sposób drogę pucharową innym austriackim zespołom. Wykonali dobrą robotę dla całej austriackiej piłki. To jest projekt, który "ciągnie" do przodu całą ligę. Z perspektywy polskiej piłki, gdzie większość klubów co rusz zmienia koncepcję funkcjonowania, to wieloletnia konsekwencja i przywiązanie do jednego projektu brzmi abstrakcyjnie. Zwłaszcza, że ważnym elementem tego projektu w Salzburgu jest stawianie na młodych piłkarzy. Na czym dokładnie bazuje tam ta koncepcja ze stawianiem na zawodników rozwojowych? - My na to wszystko patrzymy z perspektywy tej Ligi Mistrzów. To nie jest jednak tak, że RB Salzburg przez te lata dobijania się do bram LM nic nie osiągał. Co roku od kilku lat - selekcjonując odpowiednio materiał ludzki - sprzedawali zawodników za 10, 15, 20 czy więcej milionów. Tak naprawdę więc ten projekt się opłacał, mimo, że nie grali w LM. Mieli bowiem sukcesy na polu transferowym. Oczywiście, pewnie ich bolało to, że nie byli w stanie latami zapewnić sobie awansu do fazy grupowej. My, w polskiej piłce, często mamy takie spojrzenie, że celem klubu jest wejście do fazy grupowej LM. Tymczasem Legia Warszawa po iluś latach w końcu awansowała do fazy grupowej LM i cóż z tego? Na dłuższą metę co z tego wyniknęło? Dla nas ten awans do LM to jest jakiś taki mityczny Święty Graal, cel sam w sobie, a tymczasem w przypadku Salzburga celem była budowa odpowiedniego systemu, promowanie zawodników i gra w Lidze Mistrzów. To ostatnie się nie udawało, ale realizowali inne cele i dzięki temu mieli pieniądze, by coś w tym zespole korygować. Budowanie marki klubu, struktur, historii sukcesu - to było dla nich ważne. I sprzedawanie zawodników odpowiednio przygotowanych, takich jak Naby Keita, Sadio Mane czy Erling Haaland. CZYTAJ TEŻ: Bayern - Salzburg. Lewandowski kontra szlifiernia diamentów. Mane i Haaland dostali tu skrzydeł Trzeba podkreślić w tym wszystkim wagę odpowiedniego skautingu, bo przecież to się nie opiera wszystko na samym szkoleniu. - Tak, oni nie bazują na sprzedaży Austriaków, tylko mają bardzo dobry skauting zarówno w Europie, jak i w Afryce. Mają też wysoko zawieszoną poprzeczkę. Czyli młody piłkarz, który do nich przychodzi jest już doskonale rozpoznany pod względem mentalnym, fizycznym. Nie biorą piłkarskich "półproduktów". Aczkolwiek potrafią potem takiego piłkarza wyszlifować. Oczywiście wiadomo, że łatwiej jest zbudować taki projekt z lidze austriackiej, niż np. w Bundeslidze, bo w Salzburgu mają świadomość przewagi sportowej i finansowej nad resztą ligi, wygrali mistrzostwo osiem razy z rzędu. Natomiast ich sekret tkwi w tym, jak potrafią tych młodych zawodników piłkarsko "obrobić". Trenerzy młodzieżowi zatrudnieni w Salzburgu muszą wyznawać ich klubową filozofię: piłka agresywna, pressing, zawodnicy muszą być odpowiednio przygotowani fizycznie. Czyli to jest ta piłka oparta na trenowaniu gry na małej, ograniczonej przestrzeni, co pomaga kształtować szybkość reakcji i decyzji? - Dokładnie. To bardziej jest - porównując obrazowo do trenerów z topu - szkoła Juergena Kloppa i Thomasa Tuchela, niż Massimiliano Allegriego czy nawet Pepa Guardioli. To jest na pewno piłka bardziej pro-aktywna, niż reaktywna. Bardziej agresywna, niż wyczekująca. Dlatego dobierają zawodników pod kątem charakterystyki fizycznej: jak piłkarz nie jest szybki, to będzie mu ciężko trafić do Salzburga. Nie przejdzie pierwszego filtra. To akurat była jedna z tych rzeczy, które nieźle brzmiały i dobrze się "sprzedawały" za czasów Petera Hyballi w Wiśle Kraków: promowanie małych gier na ograniczonej przestrzeni, w deficycie miejsca i czasu. Choć wiadomo, że z czasem inne rzeczy przestały u Niemca dobrze funkcjonować. - Hyballa generalnie rozumiał te założenia nowoczesnego futbolu, tylko kompletnie przegrał na innych polach. To był zresztą trener w pewnym stopniu "zarażony" filozofią RB Salzburg. W tym kierunku chciał iść, tylko kompletnie nie poradził sobie na płaszczyźnie ludzkiej. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Liga Mistrzów. Bayern - RB Salzburg. Lewandowski kontra Piątkowski? Wracając do Salzburga, swego czasu w wywiadzie dla Newonce.sport wspominał pan o tym, że zaskakujące dla obserwatorów jest, że z zewnątrz ośrodek Salzburga "wygląda to jak zwykła chatka", a Austriacy bynajmniej nie lubią przepychu przy budowie infrastruktury klubowej. - Centrum treningowe pierwszego zespołu jest niewielkie, jeśli chodzi o budynek, natomiast nie potrzebują potężnego ośrodka dla potrzeb tylko pierwszej drużyny. Oczywiście mają tam kilka boisk, piłkarz ma wszystko czego potrzebuje. Natomiast jest to zrobione z umiarem, "po austriacku". Z kolei o tych chatkach wspominałem w kontekście centrum badawczego w Thalgau. To rzeczywiście z zewnątrz wygląda jak drewniana chatka, natomiast cała infrastruktura tam mieści się tak naprawdę pod ziemią. Ale tu też wszystko jest stonowane - dużo drewnianych elementów itd. Choć jeśli chodzi o sam sprzęt, to jest to bardzo wysoka półka. Nie ma takiego blichtru, jak w centrach Manchesteru City czy Chelsea, gdzie jest dużo marmurów, wszystko się świeci, przestrzenie są ogromne. Natomiast w Salzburgu wszystko jest minimalistyczne, ale "z głową". Nie ma wielkich świecących logo, telebimów i tym podobnych rzeczy. To jest zbędne, bo od tego nie zależy, jak piłkarz będzie grał. Na to wpływać może tylko fakt, jaką będzie miał opiekę trenerów czy sztabu medycznego, czy ma dobry sprzęt na siłowni i równe boisko. Oni nie potrzebują mieć "Wersalu". Jeszcze rok temu w życiu byśmy nie obstawiali, że polski pojedynek na etapie 1/8 finału Ligi Mistrzów to będzie mogło być akurat starcie Robert Lewandowski - Kamil Piątkowski. Choć oczywiście nie ma pewności, czy Piątkowski pojawi się w pierwszym składzie RB Salzburg. - Okaże się, jak będzie. Natomiast to, jaką drogę przeszedł Kamil to jego zasługa, tego jak jest zaangażowany, jak mocno pracuje. I jak bardzo się poświęca piłce. Jestem pełen uznania dla Kamila i dla tego, ile poświęcenia wkłada, by być piłkarzem dużego formatu. Gdyby we wtorek zagrał, to byłaby w pewnym sensie też nagroda za te ostatnie lata pracy. Choć oczywiście to tylko kolejny przystanek i element jego rozwoju. Piątkowski musiał też najpewniej wykonać ogromną pracę po kontuzji, jakiej doznał w zeszłym roku? Bo jej wyleczenie to jedno, ale dojście do odpowiedniej, wysokiej formy - to druga sprawa. - On wyprzedził nawet założony plan, dzięki swojemu zaangażowaniu. Dużo zyskał dzięki temu też w oczach trenerów. Pracował tak ciężko i mądrze, że wrócił praktycznie miesiąc szybciej, niż się spodziewano. Faworytem wtorkowego starcia jest oczywiście Bayern. Tym bardziej, że ekipa z Salzburga w ostatnim czasie zmagała się z serią zakażeń koronawirusem. - Koronawirus to jedna kwestia, bo większość z tych graczy nie miała specjalnych objawów. Natomiast martwić może to, że zdezorganizowało im to nieco przygotowania do tego meczu, bo zawodnicy musieli trenować przez kilka dni w domach. Ale z drugiej strony, Bayern też ostatnio zremisował mecz, więc nie mogą być chyba w nazbyt wysokiej formie. Rozmawiała: Justyna Krupa Liga Mistrzów. Bayern - Salzburg i inne mecze 1/8 finału. Gdzie oglądać? [transmisje] Skróty wideo wszystkich meczów Ligi Mistrzów - zaraz po zakończeniu spotkań - można oglądać na Sport.Interia.pl. Co trzeba wiedzieć o transmisjach meczów 1/8 finału Ligi Mistrzów w Polsacie? Liga Mistrzów - terminarz 1/8 finału Rewanżowe mecze 1/8 finału w terminarzu Ligi Mistrzów podzielone zostały na dwa tygodnie. Na wtorki i środy zaplanowano po dwa spotkania. mecze Ligi Mistrzów we wtorek 8 marca: Bayern - Salzburg, Liverpool - Inter mecze Ligi Mistrzów w środę 9 marca: Real - PSG, Manchester City - Sportingmecze Ligi Mistrzów we wtorek 15 marca: Manchester United - Atletico, Ajax - Benfica mecze Ligi Mistrzów w środę 16 marca: Lille - Chelsea, Juventus - Villarreal Wszystkie mecze 1/8 finału Ligi Mistrzów wg terminarza mają się rozpoczynać o godzinie 21. Liga Mistrzów - wyniki pierwszych meczów 1/8 finału PSG - Real 1-0Sporting - Manchester City 0-5Salzburg - Bayern 1-1Inter - Liverpool 0-2Chelsea - Lille 2-0Villarreal - Juventus 1-1Atletico - Manchester United 1-1Benfica - Ajax 2-2 kliknij w mecz, by zobaczyć jego skrót wideo Liga Mistrzów. Gdzie oglądać transmisje tv i online? Gole ze wszystkich meczów Ligi Mistrzów i skróty wideo można oglądać za darmo na Sport.Interia.pl. Relacje tekstowe "na żywo" również na Sport.Interia.pl. Transmisje wszystkich meczów Ligi Mistrzów są dostępne tylko na platformie Polsat Box Go (transmisje online live stream). Transmisje tv na kanałach Polsat Sport Premium. Mecz Bayern - Salzburg - komentują Marcin Feddek i Roman Kołtoń (komentarz z Monachium) - transmisja w Polsat Sport Premium 1 i Polsat Box Go. Bayern - Salzburg - sprawdź "na żywo".