Liga Mistrzów - zobacz wyniki, strzelców, składy i terminarz - To już było śmieszne. Sam chciał kończyć wszystkie akcje strzałami - ocenił dla Interii grę Robbena w ostatnim ligowym meczu Bayernu Jan Furtok, były napastnik reprezentacji Polski, Hamburger SV i Eintrachtu Frankfurt oraz legenda GKS-u Katowice. Nawet Guardiola nie pomógł "Lewy" i Robben nigdy za sobą nie przepadali. Dwa lata temu "Bild" napisał, że nazwanie relacji pomiędzy nimi chłodnymi, byłoby niezwykle delikatne. Holender jest do tego stopnia ambitny, że na boisku nie potrafi wyczuć, gdzie przebiega granica egoizmu. Ma ogromne umiejętności i gdy wyjdzie mu "firmowa" akcja (złamanie do środka i strzał lewą nogą), to padają cudowne gole, ale na grze jednego zawodnika nie może opierać się cała ofensywa takiego giganta, jak Bayern Monachium. Pep Guardiola zdobył w roli trenera po trzy tytuły mistrza Hiszpanii oraz Niemiec i dwukrotnie wygrał Ligę Mistrzów, ale sam przyznał, że było to prostsze niż zmuszenie Robbena do bardziej zespołowej gry. "Jestem dobrym trenerem, ale nie aż tak, żeby zmienić mentalność Arjena" - skwitował, gdy prowadził Bawarczyków. "Lewy" okrutnie męczył się grając z Holendrem, a gdy ten wypadał ze składu przez kontuzję, to Polak nagle odżywał. Gdy wydawało się, że szansą Polaka są tylko urazy kolegi, jesienią ubiegłego roku doszło do przełomu. Robben znów przestał widzieć "Lewego" W październikowych derbach Bawarii Bayern pokonał na wyjeździe Augsburg 3-1 po dwóch golach Lewandowskiego oraz jednym Robbena. Nie byłoby w tym niczego sensacyjnego, gdyby nie fakt, że przy obu trafieniach Polaka asystował Holender. Nie tylko niemieckie media były kompletnie zaskoczone. Nawet szef Bayernu Karl-Heinz Rummenigge był pod takim wrażeniem, że zdobył się na żart, że obaj piłkarze tak się dogadywali, jak gdyby mieli zaplanowaną randkę. Robben pomógł przerwać "Lewemu" długą serię meczów bez gola, a niemiecka prasa odtrąbiła narodziny duetu "Robbandowski". Okazało się, że obaj indywidualiści potrafią zjednoczyć siły w interesie drużyny. W ostatnich tygodniach ich współpraca zaczęła jednak kuleć. Jeszcze na przełomie lutego i marca "Lewy" strzelił trzy gole po podaniach Robbena, ale na tym koniec. Co więcej, w ostatnich spotkaniach Holender coraz rzadziej dostrzega Polaka, a w sobotnim hicie Bundesligi nie widział go wcale. Bayern rozbił okaleczoną kontuzjami największych gwiazd Borussię 4-1. Niemieckie media oceniły mecz jako pokaz siły Bawarczyków i rozpływały się nad grą Francka Ribery'ego, Robbena i Lewandowskiego. Holender został nawet uznany graczem kolejki. "Widać, że Roberta to wkurza" - Z tak bardzo osłabioną Borussią mogli robić, co chcieli, ale teraz czeka ich o wiele trudniejszy rywal - podkreśla Jan Furtok potwierdzając, że brak współpracy między Robbenem i Lewandowskim może drogo kosztować Bayern w starciu z "Królewskimi". - Robert szukał gry, biegał, wychodził na pozycję, ale nie dostawał podań od Robbena. To frustrujące. Widać było, że go to wkurza - przyznał były napastnik klubów niemieckiej ekstraklasy. Już w pierwszej połowie "Lewy" wyciągał bezradnie ręce pokazując Robbenowi, że gra egoistycznie. Wymienili parę zdań, ale nic się nie zmieniło. Polak dalej gestykulował i kręcił głową. Gdy w kolejnej akcji "Lewy" znów nie doczekał się podania, a Robben w końcu strzelił gola, Polak spuścił głowę i nie poszedł, żeby pogratulować koledze. Robben zapytany po meczu, czy wie coś więcej na temat kontuzji Lewandowskiego, odparł elegancko: "Mam nadzieję, że będzie mógł zagrać z Realem Madryt, bo potrzebujemy go i jego goli". Bez podań Holendra będzie o nie bardzo trudno. Mirosław Ząbkiewicz Tutaj zobaczysz relacje z meczów Ligi Mistrzów