Materiał zawiera linki partnerów reklamowych. Kibice mieli dość czasu, aby stęsknić się za najbardziej elitarnymi rozgrywkami piłkarskimi świata. Faza grupowa rozegrana została wyjątkowo szybko - wszystko było jasne już na początku listopada, podczas gdy zazwyczaj ostatnia kolejka toczyła się w grudniu. Kalendarz trzeba było jednak przystosować do rozgrywanych zimą mistrzostw świata w Katarze. Na szczęście wraz z nadejściem nowego roku wszystko wraca do normy. Zgodnie z tradycją w połowie lutego rozpoczęła się więc faza 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na start kibice dostali prawdziwy hit - starcie Paris Saint-Germain z Bayernem Monachium. Oczekiwania wobec tego meczu były ogromne, a podtekstów czy historii pobocznych wokół tego spotkania - co niemiara. W mediach przypominano przede wszystkim sierpień 2020 roku. Bayern, wówczas jeszcze z Robertem Lewandowskim w składzie, pokonał w finale Ligi Mistrzów właśnie PSG i sięgnął po puchar. Rok później paryżanie odgryźli się "Die Roten", eliminując ich na etapie ćwierćfinału, ale sami odpadli później z Manchesterem City. Sny szejków o triumfie w Champions League nadal nie zostały więc zrealizowane. Kolejna próba podbicia Europy właśnie się rozpoczęła. PSG - Bayern Monachium: Coman trafił przeciwko byłemu klubowi Po pierwszym meczu trudno jednak z perspektywy kibiców PSG o szczególny optymizm. Goście od początku skutecznie neutralizowali potencjał ofensywny gospodarzy. Nie oznacza to jednak, że sami skupiali się wyłącznie na obronie - wręcz przeciwnie. Mieli swój plan na grę i metodycznie go realizowali. Już w drugiej minucie wynik mógł otworzyć Eric Maxim Choupo-Moting. Były napastnik PSG pomylił się jednak nieznacznie. Co nie udało się Kameruńczykowi, znakomicie wyszło innemu graczowi z przeszłością w Paryżu. W 53. minucie Kingsley Coman wykończył dośrodkowanie Alphonso Daviesa z lewego skrzydła. Christophe Galtier postanowił reagować. Kilka minut po golu dla Bayernu na boisku pojawił się Kylian Mbappe. Francuz nie mógł wystąpić od początku z uwagi na kontuzję. W ofensywie zespół zdany był więc na Neymara i Leo Messiego, którzy niewiele byli jednak w stanie zrobić w starciu z monachijską defensywą. Kilkanaście minut po pojawieniu się na murawie francuski gwiazdor trafił do siatki. Radość szybko została jednak powstrzymana przez sędziego, który odgwizdał pozycję spaloną. Sytuacja była na tyle klarowna, że nie trzeba było długiej analizy VAR. Chwilę później Mbappe znów pokonał Sommera - tym razem wątpliwości było nieco więcej, ale ostatecznie bramka również została anulowana. Mistrz świata z 2018 roku widocznie zdynamizował grę swojej ekipy. Odkąd dołączył do kolegów, coś pozytywnego zaczęło dziać się w ofensywie gospodarzy. Kapitalnym refleksem w kilku akcjach wykazał się jednak Yann Sommer. Po pierwszej części dwumeczu Bayern ma powody do zadowolenia. To, co może pocieszać kibiców PSG, to fakt, że rewanż zaplanowano dopiero na 8 marca. To odpowiednio dużo czasu, aby zespół zdążył dźwignąć się z dołka, w który ostatnio wpadł. Przypomnijmy, że przed spotkaniem z monachijczykami piłkarze ze Stade des Princes przegrali dwa spotkania z rzędu - z Olympique Marsylia w Pucharze Francji i AS Monaco w Ligue 1. Wszystkie mecze Ligi Mistrzów można oglądać w Polsat Box Go. Jakub Żelepień, Interia