Polak w starciu z Chelsea zagrał koncertowo - zanotował dwie asysty i zdobył gola, dzięki czemu mistrzowie Niemiec są zdecydowanym faworytem przed rewanżem, który odbędzie się 18 marca w Monachium. Niestety, Polak nie będzie mógł w nim wystąpić. Kapitan polskiej kadry okupił zwycięstwo w Londynie urazem lewej nogi. Jak donosi Bayern, badania przeprowadzone przez doktora Hansa-Wilhelma Müllera wykryły u Lewandowskiego pękniecie krawędzi goleni w stawie kolanowym. Przez 10 dni noga "Lewego" ma być unieruchomiona w gipsie, a następnie nasz reprezentant wznowi treningi, które przygotują go do powrotu na boisko. Zgodnie z komunikatem opublikowanym przez Bayern, Lewandowski wróci do gry za około cztery tygodnie. Interia skonsultowała się z fachowcami w dziedzinie ortopedii, którzy twierdzą, że przerwa w występach po tak poważnym urazie może być dłuższa i wynosić nawet sześć tygodni. A w najczarniejszym scenariuszu - trzy miesiące. Poza rewanżowym spotkaniem 1/8 finału Ligi Mistrzów, Lewandowski nie wystąpi także prawdopodobnie w czterech najbliższych kolejkach Bundesligi. Przegapi więc mecze z: Hoffenheim, Augsburgiem, Unionem Berlin oraz Eintrachtem Frankfurt. Warto odnotować, że "Lewy" wciąż ma szansę pobić rekordowe osiągnięcie Gerda Muellera, który w jednym sezonie Bundesligi zdobył 40 bramek. Absencja w czterech spotkaniach znacznie utrudni jednak to zadanie. Bayern będzie sobie musiał poradzić bez swojego najlepszego strzelca także w pucharowym starciu z Schalke. Należy zakładać, że Lewandowskiego zabraknie także w dwóch najbliższych spotkaniach reprezentacji Polski - 27 marca we Wrocławiu z Finlandią oraz 31 marca w Chorzowie z Ukrainą. Dziennikarze "Kickera" twierdzą, że "Lewy" wróci do gry już po przerwie reprezentacyjnej i będzie gotowy na spotkanie ligowe z Borussią Dortmund, które odbędzie się 4 kwietnia. To najpoważniejsza kontuzja w karierze Lewandowskiego. Do tej pory najdłużej pauzował 26 dni. Było to na przełomie roku 2019 i 2020, kiedy przeszedł zabieg pachwiny. W tym czasie Bayern nie grał jednak żadnego meczu. "Lewy" nigdy w karierze nie opuścił więcej niż dwóch spotkań swojego zespołu. Na początku 2018 roku również opuścił jeden mecz Bayernu z powodu urazu rzepki. Pauzował wtedy dwa tygodnie. W obecnym sezonie Polaka zabrakło w wyjściowym składzie Bayernu zaledwie dwukrotnie. Nasz reprezentant obserwował z ławki rezerwowych domowe spotkanie z Tottenhamem w Lidze Mistrzów (3-1), a w meczu drugiej rundy Pucharu Niemiec z VfL Bochum (2-1) pojawił się na murawie po przerwie. - Dopiero niedawno dotarła do nas ta przykra wiadomość. Jesteśmy w kontakcie z Robertem. Na razie jest za wcześnie, by mówić o dacie jego powrotu do gry - powiedział Interii rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. SPECJALNIE DLA INTERII Dr hab. n. med. prof. UM Marcin Domżalski Kierownik Kliniki Ortopedii i Traumatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi - Optymistyczny jest fakt, że mimo urazu Robert zdołał dokończyć spotkanie. Może to świadczyć o tym, że mamy do czynienia ze złamaniem peryferyjnym. To dobrze rokowałoby, jeśli chodzi o długość okresu rehabilitacji. Miejmy nadzieję, że prognozy lekarzy Bayernu - mówiące o czterech tygodniach pauzy - okażą się trafne. Od razu trzeba jednak dodać, że nawet błahego złamania nie wolno zlekceważyć. Często pęknięta piszczel zrasta się od ośmiu tygodni do nawet 3-4 miesięcy. Myślę, że o kompetencje sztabu medycznego Bayernu nie musimy się martwić. Istnieje kilka metod przyspieszenia zrostu kostnego i na pewno w przypadku Roberta zostaną one zastosowane. Bądźmy optymistami, ale pamiętajmy, że opieramy się wyłącznie na pierwszym komunikacie klubowym, który wydany został "na gorąco". Za 10 dni, czyli po ustąpieniu obrzęku i ściągnięciu opatrunku gipsowego, o bardziej wiarygodną prognozę będzie łatwiej. Specjalista medycyny sportowej, dr n. med. Jerzy Mirosław Jaworski Krakowskie Centrum Rehabilitacji - W mojej ocenie komunikat Bayernu Monachium może się okazać nazbyt optymistyczny. Nie widzieliśmy wprawdzie wyników rezonansu magnetycznego, ale jeśli rzeczywiście doszło do złamania kości piszczelowej, powrót do zdrowia może potrwać od sześciu tygodni - bo tak długo trwa zwykle zrost kości - do trzech miesięcy. Jeśli doszło do uszkodzenia tkanek okołostawowych, trzeba niestety zakładać mniej pożądane scenariusze. Zastanawia mnie 10-dniowy okres unieruchomienia kończyny gipsem. Jeśli to mniej poważny uraz, niż nam się wydaje, to lepsze efekty mogłaby przynieść rekonwalescencja czynnościowa - bez usztywniania nogi, ale też bez jej obciążania. Jeżeli natomiast kontuzja jest poważna, tak krótki czas założenia opatrunku gipsowego przyniesie niewiele korzyści. Teoretycznie lekarze mogą się zdecydować na stabilne zespolenie kości metodą chirurgiczną, ale wtedy Robert wróciłby na boisko dopiero w maju. TB, MB, UKi