Oba zespoły są zdecydowanymi faworytami grupy A. Do wtorkowego spotkania oba przystąpiły z kompletem punktów. Podopieczni Felixa Magatha wygrali w poprzednich dwóch kolejkach z Rapidem Wiedeń (1:0) i z Club Brugge (1:0), natomiast Juventus pokonał belgijski zespół 2:1, a z wiedeńczykami wygrał aż 3:0. Na Allianz Arena w Monachium gospodarze od pierwszego gwizdka sędziego zaatakowali z animuszem. W pierwszych trzydziestu minutach najlepszą okazję do strzelenia gola dla mistrza Niemiec miał Roy Makaay. Strzał holenderskiego napastnika z rzutu wolnego, na raty, ale obronił Christian Abbiati. To był wyraźny sygnał, że bramkarz "Starej Damy" nie miał dzisiaj najlepszego dnia. W 32. minucie Abbiati popełnił błąd, który kosztował jego zespół utratę bramki. Sebastian Deisler uderzył mocno z prawej strony pola karnego. Piłka odbiła się od uda Abbiatiego i wpadła do siatki. Kilka minut później przy bramce Martina Demichelisa, również nie popisał się golkiper gości. Po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Demichelis z 5 metrów strzałem głową podwyższył wynik meczu. Abbiati zamiast wyjść do tej centry, stał jak wmurowany na linii bramkowej. Zadowoleni z prowadzenia gospodarze nie forsowali już tempa. W drugiej części spotkania Bayern kontrolował wydarzenia na boisku. W 72. minucie kapitalna kombinacyjna akcję przeprowadzili Ze Roberto i Roque Santa Cruz. Piłka trafiła do Bastiana Schweinsteigera, ale jego strzał był zbyt lekki by zaskoczyć bramkarza Juventusu. Abbiati częściowo zrehabilitował się w 83. minucie broniąc w imponującym stylu uderzenie Makaaya. Jednak w ostatnich minutach Bawarczycy nie ustrzegli się błędu, który wykorzystał Zlatan Ibrahimović, ale wystarczyło to tylko do zmniejszenia rozmiarów porażki. W drugim meczu tej grupy Rapid Wiedeń przegrał przed własną publicznością z Club Brugge 0:1. Jedynego gola w tym spotkaniu zdobył w 75. minucie Bosko Balaban. Cały mecz w barwach Rapidu rozegrał polski obrońca Marcin Adamski. W grupie B zwyciężali faworyci. Arsenal Londyn wygrał w Pradze ze Spartą 2:0, a bohaterem tego spotkania był powracający po kontuzji Thierry Henry. Francuz wszedł na boisko w 15. minucie meczu zastępując kontuzjowanego Jose Antonio Reyesa. Henry ostatni raz grał 24 sierpnia, jednak po blisko dwóch miesiącach rozbratu z piłką nie zapomniał jak się strzela bramki. Obie bramki dla "Kanonierów" padły właśnie po strzałach francuskiego napastnika. Po raz pierwszy Henry wpisał się na listę strzelców zaledwie sześć minut po wejściu na boisko. Bramkarz Sparty Jaromir Blazek musiał po raz drugi wyciągać piłkę z siatki po strzale Francuza w 74. minucie. W identycznych rozmiarach Ajax Amsterdam zwyciężył FC Thun. Obie bramki dla Ajaxu strzelił Yannis Anastasiou. Srogi zawód przeżyło 70 tysięcy kibiców w Atenach, bowiem Panathinaikos zremisował bezbramkowo z Barceloną. Najlepszą okazję do zdobycia zwycięskiego zmarnował w 80. minucie Samuel Eto'o. Kameruńczyk z łatwością minął obrońcę i bramkarza gospodarzy, ale zmierzającą do siatki piłkę wybił w ostatniej chwili Igor Biscan. W ekipie "Koniczynek" znów zabrakło miejsca dla Emmanuela Olisadebe. Nigeryjczyk z polskim paszportem całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych. W drugim meczu grupy C zespół Udinese Calcio również podzielił się punktami z Werderem Brema. Prowadzenie dla gości padło po samobójczym trafieniu Felipe, a remis dla włoskiej drużyny uratował cztery minuty przed końcem Antonio Di Natale. Podziałem punktów zakończyły się także oba spotkania grupy D. Manchester United niespodziewanie bezbramkowo zremisował na Old Trafford z Lille, a hiszpański Villarreal nie znalazł sposobu na pokonanie Benfiki. Popularni "Submarinos" prowadzili po strzale z rzutu karnego Juan Romana Riquelme w 73. minucie, ale "Orły" z Lizbony już cztery minuty później skutecznie odpowiedziały, a na listę strzelców wpisał się Manuel Fernandes. Zobacz galerię zdjęć - Bayern poskromił Juve