Tu znajdziesz zapis relacji na żywoZapis relacji na żywo na urządzeniach mobilnych Mecz na Allianz Arena miał duży ciężar gatunkowy dla zespołu Bayernu. W tym sezonie "Bawarczycy" bez większych zastrzeżeń radzą sobie w europejskich pucharach, ale zupełnie zawodzą w Bundeslidze, mając po 12 kolejkach aż dziewięć punktów straty do idącej jak burza Borussii Dortmund. Słaba gra mistrzów Niemiec, plus wypuszczone w ostatniej kolejce zwycięstwo z Fortuną Duesseldorf sprawiło, że posada trenera Nika Kovacza zawisła na włosku. Z Monachium poszedł dość jasny przekaz, wyartykułowany przez jednego z prezesów klubu Ulego Hoenessa, że tylko zwycięstwo z Benficą może uratować posadę Chorwata w drużynie Bayernu, w przeciwnym razie grozi mu zwolnienie. Kovacz, dla którego pierwszy mecz z Benficą był udanym (2-0 na wyjeździe, pierwszego gola strzelił Lewandowski) debiutem na ławce trenerskiej "Bawarczyków" w Lidze Mistrzów, we wtorek być może odwlókł (na chwilę?) egzekucję, rozbijając utytułowaną drużynę z Portugalii. Szybko swoją obecność na boisku zaznaczył Robert Lewandowski. Polak zdobył sporo terenu w środku pola i podał na prawo do Arjena Robbena. Holender pociągnął z piłką przy nodze kilka metrów, ale oddał bardzo niecelny strzał z prawej strony pola karnego. Zespół Benfiki starał się jak najdłużej utrzymywać przy piłce i to się nawet udawało, ale tylko na własnej połowie. Im bliżej bramki Manuela Neuera, tym lizbończycy byli bardziej bezradni i tracili futbolówkę. A Bayern niespecjalnie podkręcał tempo, bo i tak kontrolował wydarzenia na boisku. I nim upłynął kwadrans, Bawarczycy już prowadzili! Udział w akcji Robbena miał Lewandowski, który popisał się błyskotliwym podaniem, przerzucając ciężar akcji na prawą stronę. Tam piłka trafiła do Holendra, a ten zastosował swój stary numer, czyli złamał akcję na lewą nogę i przy dość biernej postawie kilku rywali oddał mocny strzał swoją niezawodną nogą. Piłka leciała z taką mocą i precyzją, że bramkarz Odisseas Vlachodimos był właściwie bez szans. Po kilku minutach Franck Ribery chciał zrobić to samo, co Robben, tylko prawą nogą, ale oddał dużo gorszy strzał, wprost w ręce ustawionego na linii uderzenia bramkarza. Bayern grał bez szczególnego błysku, ale bardzo poprawnie, mając wydarzenia na boisku pod pełną kontrolą. W końcu goście wyprowadzili groźną kontrę, którą wysoko poza polem karnym przeciął Neuer, a w odpowiedzi doskonały strzał oddał Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski, będąc na skraju pola karnego, technicznie przymierzył prawą nogą, piłka leciała pod poprzeczkę, lecz interwencją najwyższych lotów popisał się golkiper Benfiki. Pierwszą groźną akcję goście przeprowadzili w 27. min, po bardzo dobrym podaniu ze środka pola do Pizziego, który nie był na spalonym. Tyle tylko, że jego próba podania w środek pola karnego została zablokowana na rzut rożny przez Davida Alabę. Wybił drugi kwadrans i Bayern prowadził 2-0. "Lewy" ściągnął uwagę obrońców, a Robben znów zaprezentował swój firmowy numer. Skrzydłowy gospodarzy ponownie zszedł w polu karnym z piłką na swoją lepszą nogę, minął Contiego i oddał mocny strzał w miejsce, z którego z interwencją ruszył bramkarz. Bayern szybko poszedł za ciosem. W 35. min o włos od zdobycia gola, po dośrodkowaniu Robbena, był Thomas Mueller, ale Vlachodimos popisał się kapitalną interwencją, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Szybko okazało się, że bramkarz tylko na moment odroczył "wyrok". Po centrze z kornera Joshuy Kimmicha wynik spotkania podwyższył Lewandowski. Nasz napastnik stoczył powietrzny pojedynek z parą stoperów w polu karnym i "główką" skierował piłkę do siatki, a ta jeszcze odbiła się od słupka. Dla naszego gwiazdora był to gol szczególny, bo 50. w historii jego występów w Lidze Mistrzów. Zarazem była to piąta bramka "Lewego" w tej edycji Champions League, ale na tym nasz snajper nie poprzestał. Tuż przed przerwą zespół Ruiego Vitorii mógł pokusić się o zmniejszenie rozmiarów porażki, ale strzał z dystansu kapitana Andre Almeidy minął lewy słupek bramki Neuera. Druga połowa rozpoczęła się wprost sensacyjnie! Wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Gedson Fernandes, który zastąpił Pizziego, już w pierwszym kontakcie z piłką wpisał się na listę strzelców. Po podaniu Jonasa 19-letni pomocnik znalazł się sam na sam z Neuerem i nie zmarnował okazji. Kibice Bayernu przez chwilę mogli zadrżeć, że Bayern znów może zacząć trwonić bezpieczne prowadzenie, ale skołatane nerwy szybko ukoił "Lewy". Nasz snajper po kornerze wykonanym przez Kimmicha znów wygrał pojedynek powietrzny w polu karnym i ponownie strzałem głową nie dał szans bramkarzowi. W końcu dobry mecz piątym golem przypieczętował Ribery, który otrzymał piłkę spod linii końcowej od Alaby i pewnym strzałem zmusił Vlachodimosa do kapitulacji. Kilkadziesiąt sekund później Francuz, przy oklaskach kibiców i szefów zespołu na trybunach, opuścił plac gry, zmieniony przez Sandro Wagnera. Po tym meczu Bayern zachował status niepokonanego zespołu w grupie i umocnił się na prowadzeniu, przed Ajaksem Amsterdam. Z kolei "Lewy", z 51 golami w LM, jest szósty w klasyfikacji wszech czasów tych rozgrywek. Do piątego Holendra Ruuda van Nistelrooya brakuje mu pięciu bramek. Liderem jest Portugalczyk Cristiano Ronaldo - 121 trafień. Do pięćdziesiątki "Lewy" doszlusował jako trzeci w historii Ligi Mistrzów. Potrzebował do tego wyczynu 77 meczów. Liderem tej klasyfikacji jest Ruud Van Nistelrooy (62 mecze), przed Lionelem Messim (66 meczów). AG Bayern Monachium - Benfica Lizbona 5-1 (3-0) Bramki: 1-0 Arjen Robben (13.) 2-0 Arjen Robben (30), 3-0 Robert Lewandowski (36.), 3-1 Gedson Fernandes (46.). 4-1 Robert Lewandowski (51.), 5-1 Franck Ribery (76.). Sędzia: Daniele Orsato (Włochy). Liga Mistrzów: Wyniki, tabele, strzelcy, terminarz Najlepsi strzelcy w historii Ligi Mistrzów (gwiazdka - wciąż aktywni gracze): 1. Cristiano Ronaldo* 121 bramek 2. Lionel Messi* 105 3. Raul Gonzalez 71 4. Karim Benzema* 59 5. Ruud van Nistelrooy 56 6. Robert Lewandowski* 51 7. Thierry Henry 50 8. Andrij Szewczenko 48 . Zlatan Ibrahimovic* 48 10. Filippo Inzaghi 46