Problemy FC Barcelony, które są pokłosiem "caso Negreira", nie ograniczają się już tylko do krajowego podwórka. Sprawa dotyczy bowiem korupcji, czyli wpływania na pracę sędziów w lidze hiszpańskiej przy użyciu środków finansowych. Pieniądze miały lądować na koncie firm należących do ówczesnego wiceprzewodniczącego komitetu sędziów - Enriqueza Negreiry. FC Barcelona od początku twierdzi, że Negreira za opłatą wysyłał jej tylko raporty dotyczące pracy sędziów i nie może być tu mowy o wystąpieniu zjawiska korupcji. Ostatnio gazeta internetowa "Libertad Digital" poinformowała, że owe raporty zostały znalezione w formie papierowej w mieszkaniu Josepa Contrerasa - byłego dyrektora klubu, który zmarł w grudniu 2022 roku. Sprawą Barcelony zainteresowała się UEFA FC Barcelona i jej czterech byłych działaczy (w tym dwóch byłych prezydentów) została oskarżona przez prokuraturę hiszpańską o korupcję. To oznacza, że nad głową klubu zgromadziły się wyjątkowo ciemne chmury. Wizerunek FC Barcelony wisi w tym momencie na włosku, a już lada dzień "Duma Katalonii" może wpaść w problemy, które będą oznaczać dla niej katastrofę również na płaszczyźnie finansowej. Zobacz również: Fani Realu podgrzali atmosferę przed "El Clasico"! Mocne uderzenie w Barcelonę Według katalońskich mediów i prawnika Jacinto Vicente, UEFA bacznie przygląda się sytuacji FC Barcelony i rozważa wykluczenie klubu z rozgrywek europejskich w kolejnym sezonie. Wspomniany adwokat zwraca również uwagę na to, że istnieje sposób, aby kara została przynajmniej odroczona. - Mogę was zapewnić, z kontaktów, które posiadam, że podjęto już taką dyskusję w UEFA na najbliższy rok, ale Barcelona może się odwołać. Jeśli Barça uciekłaby się do zwykłego wymiaru sprawiedliwości, UEFA pozwoliłaby jej na udział w kolejnej edycji i mogłaby odroczyć karę - tłumaczy Jacinto Vicente. UEFA w przypadku podejrzeń o korupcję może wykluczyć dany klub ze swoich rozgrywek ze względów wizerunkowych. O tym mówi artykuł 4.2 regulaminu Ligi Mistrzów. Barcelona bez Ligi Mistrzów uległaby finansowej zapaści W tym sezonie FC Barcelona plasuje się na 1. miejscu w ligowej tabeli i jest na jak najlepszej drodze, aby wywalczyć sobie miejsce w Lidze Mistrzów. Jeśli jednak UEFA wykluczy "Dumę Katalonii" z rozgrywek, będzie to oznaczać dla niej prawdziwą katastrofę. Nie jest bowiem tajemnicą, że gra w tych rozgrywkach jest dla klubów bardzo dużym zastrzykiem gotówki, której klub Roberta Lewandowskiego teraz tak bardzo potrzebuje. FC Barcelona w wyniku kadencji Josepa Marii Bartomeu na stanowisku prezydenta klubu jest w bardzo złej kondycji finansowej - wielu piłkarzy, którzy dołączyć do zespołu lub w nim pozostać, musiało obniżyć swoje pensje, aby pomóc swojemu pracodawcy w walce z tymi problemami. Bardzo istotnym czynnikiem jest również fakt, że w kolejnym sezonie stadion FC Barcelony, Camp Nou, będzie remontowany. W tym czasie drużyna będzie rozgrywała swoje mecze na Estadi Olimpic de Montjuic, który został zbudowany w 1929 roku i którego pojemność wynosi ponad 55 tysięcy miejsc - prawie dwukrotnie mniej niż Camp Nou. Kolejny sezon Lewandowskiego bez sukcesu w Europie? Wielka inwestycja w stadion, rok spędzony na Montjuic, a do tego brak wpływów płynących z gry w europejskich pucharach - to wszystko sprawiłoby, że kondycja finansowa FC Barcelony osłabiłaby się jeszcze bardziej, co z pewnością odbiłoby się również na grze drużyny. Ograniczenia finansowe sprawiłyby, że piłkarze znów musieliby obniżać swoje pensje, a klubu nie byłoby stać na kolejne transfery. Używanie tzw. "dźwigni finansowych" drugi raz nie byłoby możliwe i nie rozwiązałoby problemów kadrowych w zespole Xaviego. Jeśli UEFA zdecydowałaby się usunąć FC Barcelonę z Ligi Mistrzów, Robert Lewandowski zaliczyłby drugi sezon z rzędu bez gry w fazie pucharowej tych rozgrywek. W swoim pierwszym roku w nowym klubie polski napastnik zakończył swój udział w Champions League już na etapie fazy grupowej.