Barcelona wracała do Ligi Mistrzów po dwóch słabych sezonach, w których nie wyszła z grupy, z mocnym postanowieniem najpierw awansu do 1/8 finału, a dopiero potem określenia kolejnego celu. Miał w tym oczywiście pomóc Lewandowski, który ostatnio wydaje się w formie. Pierwszym rywalem Katalończyków był teoretycznie najsłabszy rywal grupy - Royal Antwerp. Lewandowski lubi grać przeciwko takim rywalom. Zwykle strzela im więcej niż jedną bramkę. W historii 12 lat występów Polaka w LM tyle goli strzelał ostatnim zespołom grupy: Vikorii Pilzno (3), Dynamo Kijów (3), Lokomowtiw Moskwa (0), Crvena Zvezda (5), AEK Ateny (3), Anderlecht (2), Rostow (1), Dinamo Zagrzeb (5), CSKA Moskwa (0), Olympique Marsylia (3), Ajaksowi Amsterdam (3), Olympiakos (1). A już jedna bramka dawała Lewandowskiemu osiągnięcie granicy stu bramek w europejskich pucharach. W samej Lidze Mistrzów do spotkania z Belgami miał ich 91. Trzy gole Barcelony w dziesięć minut Barcelona do Ligi Mistrzów przystąpiła po pięciu kolejkach La Liga, w których z meczu na meczu grała lepiej, a w weekend rozbiła 5:0 Betis Sevilla. Lewandowski strzelił po bramce w trzech meczach z rzędu, a w ostatnim meczu dołożył też dwie asysty. Od początku goście skupili się na obronie bramki. Barcelona próbowała mnóstwem szybkich i krótkich podań stworzyć przewagę, ale nie było łatwo znaleźć miejsce. Dość szybko to się jednak udało. W 11. minucie piłkę wymienili Ilkay Gundogan, Lewandowski i Joao Felix, a na koniec uderzył Portugalczyk i było 1:0. Belgowie musieli się otworzyć, spróbować odrobić straty, ale to Barcelona poszła za ciosem. Wyprowadziła szybki atak, Felix zakręcił obrońcami i świetnie dograł do Lewandowskiego, który z bliska trafiła na 2:0. To była setna bramka Polaka w europejskich pucharach i 92. w Lidze Mistrzów. Barcelonie było mało - groźnie strzelali Raphinha czy Joao Cancelo, ale wyręczył ich Felix. Świetne dośrodkowanie z prawej strony Brazylijczyka, Portugalczyk zamknął akcję i zdobył drugą bramkę w meczu. Goście jakby już się poddali. Zaledwie trzy minuty później Raphinha "zatańczył" z rywalami i chciał dośrodkować, ale miał tyle szczęścia, że piłka odbiła się od Jelle Bataille i wpadła do siatki. Po 22. minutach gospodarze prowadzili już 3:0. Wysokie prowadzenie sprawiło, że nie nadwyrężali sił i do przerwy jeszcze tylko Alejandro Balde groźnie uderzył, ale w boczną siatkę. Barcelona rozbroiła Royal Antwerp Po przerwie Belgowie próbowali zachować twarz i zdobyć choćby honorową bramkę. Brakowało im jednak jakości, by poważnie zagrozić bramce Barcelony. To gospodarze dobili Royal Antwerp. W 54. minucie rozgrywali piłkę w polu karnym, w końcu Gundogan podał do Gaviego, który mocnym strzałem zdobył gola na 4:0. Po tej bramce trener Xavi Hernandez zaczął już oszczędzać podstawowych piłkarzy - zdjął właśnie zdobywcę bramki i Frenkiego de Jonga. Goście w końcu mieli świetną okazje na honorową bramkę, ale w jednej akcji dwa razy świetnie obronił Marc-Andre ter Stegen. W odpowiedzi przed szansą stanął Lewandowski, ale tym razem bramkarz Antwerpii obronił. A w doliczonym czasie kopnął nad bramką.