Wielkie emocje i jeszcze większe kontrowersje. Spotkanie Realu Madryt z Bayernem Monachium mogło zadowolić nawet największych koneserów futbolu, a już jego końcówka to prawdziwy thriller. Jednak po spotkaniu piłkarze ze stolicy Bawarii są wściekli na Szymona Marciniaka i czują się skrzywdzeni decyzjami Polaka. Przypomnijmy, że we wtorek swój bilet na Wembley po starciu z PSG wywalczyła Borussia Dortmund, a w środę lepszy od Bayernu Monachium okazał się Real Madryt. "Los Blancos" przegrywali ten mecz niemal do ostatnich minut, ale w kilka minut zdobyli dwa gole i spektakularnie odwrócili losy tego spotkania. Ostatecznie wygrali 2:1 i to oni zagrają w wielkim finale. Środowe starcie miało jednak dramatyczny przebieg i nie obyło się bez kontrowersji. Burzę wywołała sytuacja, do jakiej doszło już w doliczonym czasie gry, a dokładniej w jego 13. minucie. Wówczas Matthijs de Ligt trafił do bramki Realu Madryt, lecz wcześniej wybrzmiał gwizdek Szymona Marciniaka, sygnalizujący spalonego. Sęk w tym, że powtórki nie dawały pewności co do słuszności takiego werdyktu. A że w ruch poszedł gwizdek, było już po sprawie. A przynajmniej na murawie, bo po meczu trwała "dogrywka". Sędzia po meczu przeprosił graczy Bayernu? Szkoleniowiec Bayernu przy okazji zasugerował, że taka sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby dotyczyło to Realu Madryt. To samo twierdził także holenderski gracz monachijczyków Matthijs de Ligt. "Nie chcę powiedzieć, że sędziowie zawsze sprzyjają Realowi Madyt, ale dzisiaj to zrobiło różnicę" - mówił rozgoryczony. Holender także potwierdził, że Tomasz Listkiewicz przyszedł do niego i przeprosił, że zbyt wcześnie podniósł chorągiewkę. "To był wielki błąd. Sam liniowy przyszedł i powiedział: przepraszam" - mówił De Ligt. Alarm ws. Zielińskiego. Co dalej z Euro? Dyrektor Bayernu wściekły na Polaków Głos po meczu zabrał także dyrektor sportowy Bayernu Monachium Max Eberl. On z kolei, w rozmowie ze Sky Sports powiedział, że rozmawiał z Szymonem Marciniakiem i ten miał go przeprosić za decyzje z końcówki spotkania. Mimo to Eberl nie szczędził cierpkich słów pod adresem polskich sędziów, choć akurat on sam chyba przekroczył granicę. Dla polskiej ekipy sędziowskiej był to kolejny ważny sprawdzian. Pojawiło się sporo kontrowersji i UEFA będzie musiała się z tym zmierzyć. Podobnie jak sam Marciniak, który jest jednak na tyle doświadczonym arbitrem, że nie powinno to na niego wpłynąć.