Pierwsze fatalne wieści dla Borussii Dortmund napłynęły na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania. Klub za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że urazu mięśniowego na rozgrzewce nabawił się Gregor Kobel. W tym momencie nie wiadomo, jak długo potrwa kontuzja szwajcarskiego golkipera. Potem było już jednak lepiej, bo gracze BVB prezentowali się dobrze i w 24. minucie wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Holender Donyell Malen. Borussia, faworyt do awansu, niezbyt długo cieszyła się jednak z korzystnego rezultatu. W 55. minucie tego meczu Mats Hummels sfaulował swojego rywala w polu karnym, a "jedenastkę" na gola zamienił Luuk de Jong. Były napastnik FC Barcelona w tym sezonie prezentuje bardzo wysoką formę i w kluczowym momencie nie zawiódł swoich kolegów z zespołu. Mocno zawiedzeni byli jednak goście, którzy uważali, że nie było mowy o faulu! Wielkie kontrowersje wokół decyzji sędziego Zdaniem niemieckiej drużyny, Hummels wyraźnie najpierw uderzył piłkę. Sytuacja była zresztą analizowana przez system VAR, jednak nawet powtórki wideo nie zmieniła decyzji sędziego. Piłkarz BVB był w szoku, bo jego uważał, że zagrał czysto. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i skończyło się remisem 1:1. Teoretycznie nadal stawia to Borussię w lepszej sytuacji wyjściowej, ale klub z Dortmundu czuje się okradziony z wygranej. Dlatego cytowany przez "Sport1" Matthias Sammer, jedna z klubowych legend, obecnie konsultant zarządu klubu, apeluje, żeby zaatakować UEFA i w końcu zacząć egzekwować stosowanie najwyższych standardów w analizie VAR. "Jaką pracę wykonują? To katastrofa" "Apeluję, abyśmy wykazali się w komisjach na arenie międzynarodowej większym zaangażowaniem, jasno wyrażali swoje sprawy, przeciwstawiali się ludziom i nie pozostawali bierni" - grzmiał Sammer. Poszedł nawet krok dalej. Nie ma jeszcze oficjalnej decyzji, czy BVB złoży skargę w UEFA, natomiast rozgoryczenie po tym meczu w Niemczech jest spore. I sprawa z pewnością będzie miała ciąg dalszy.