Atletico awansowało po raz pierwszy od 40 lat do półfinału najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie. Wówczas w finale spotkało się z Bayernem Monachium. Teraz sytuacja może się powtórzyć. W piątek w Nyonie losowanie półfinałów, w których zagrają także Chelsea Londyn oraz Real Madryt. Już początek środowego spotkania w Madrycie był szokujący dla kibiców "Dumy Katalonii", która zamiast rzucić się do odrabiania strat (remis 0-0 dawał awans gospodarzom), broniła się dość rozpaczliwie przed naporem rywali. W pierwszych 20 minutach Atletico nie tylko strzeliło gola (w piątej minucie Koke), ale też dwukrotnie trafiło w poprzeczkę i raz w słupek. FC Barcelona po raz pierwszy od 2007 roku odpadła z rozgrywek Ligi Mistrzów wcześniej niż w półfinale. Madryccy i katalońscy komentatorzy są zgodni: Atletico zasłużyło na awans, a FC Barcelona grała źle. Gospodarze wyszli na murawę pełni motywacji i chęci do walki, goście - zwłaszcza w pierwszych minutach meczu - byli pogubieni i nieobecni. Barcelonie wytknięto błędy w obronie, w ataku, a Leo Messi w ciągu całego meczu przebiegł niespełna 7 km - o połowę mniej niż Koke - zdobywca decydującej bramki. Kilka dni temu trener Barcy "Tata" Martino przyznał, że jeśli Barca nie dojdzie do finału, będzie to dla niego porażka. Po meczu powtórzył tę opinię. - Przyszło nam się zmierzyć z wyjątkowym rywalem, jednym z najgroźniejszych w Europie. Jednak dla mnie ta przegrana to osobista klęska - powiedział trener "Blaugrany". Prasa sportowa gratuluje zwycięzcy, a komentatorzy nie wykluczają, że to drużyna Diega Simeone podniesie w Lizbonie Puchar Ligi Mistrzów. "Oni są jak huragan. Powalili Barcę a teraz poradzą sobie z następnymi" - czytamy w dzienniku sportowym "As". Sam Simeone po meczu powiedział: "Największe bitwy wygrywają Ci, którzy je najlepiej zaplanują".