<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-1-8-finalu,cid,816" target="_blank">Liga Mistrzów: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a> Real przystępował do tego starcia poważnie osłabiony. W ekipie "Królewskich" z powodu urazów nie mogli zagrać: kapitan Sergio Ramos, Eder Militao, Marcelo, Dani Carvajal, Alvaro Odriozola, Federico Valverde, Eden Hazard, Rodrygo Goes oraz najlepszy strzelec drużyny - Karim Benzema. Znacznie mniej kadrowych problemów miała Atalanta, na której stadionie przed rozpoczęciem spotkania zarządzono minutę ciszy. W ten sposób uczczono pamięć o Willym Ta Bim. 21-letni piłkarz Atalanty przegrał walkę z chorobą nowotworową i zmarł. Przed stadionem zebrało się kilka tysięcy fanów Atalanty, by dopingować swoich piłkarzy. Fani nie posłuchali apelu swojego klubu. Początkowy fragment gry upłynął pod znakiem prób, ale ostrożnych i wyważonych, ze strony Realu. Długie utrzymywanie się przy piłce i próby prostopadłych podań nie przynosiły spektakularnych rezultatów. Ekipa z Bergamo zaczęła mieć jednak problemy, czego efektem były faule. Najpierw przed polem karnym powalony był Vinicius Junior, chwilę później bramkarz Pierluigi Gollini wpadł na jednego z rywali, przy wybijaniu piłki daleko od pola karnego. Najważniejsze dla przebiegu meczu było jednak zagranie faul Remo Freulera, który powstrzymywał nieprawidłowo Ferlanda Mendy'ego, za co otrzymał czerwoną kartkę. Była to najszybciej pokazana czerwona kartka w historii występów włoskich drużyn w "Champions League". Poprzedni rekord należał do AC Milan w meczu z Ajaksem Amsterdam z grudnia 2013 roku (wtedy czerwona kartka pokazana w 21. minucie i 20. Sekundzie). Teraz arbiter skorzystał z takiej możliwości już w 16. Minucie i 57. Sekundzie. Włoska ekipa nie miała tego dnia szczęścia, choć swoją grą nie pomagała sobie. Jeśli chodzi o zmianę Duvana Zapaty w 30. minucie, był to typowy pech. Kolumbijczyk po kilku mocnych starciach, które są charakterystyczne dla jego gry, zszedł z boiska pokazując na uraz mięśniowy w prawym udzie. "Orobici" grali już nie tylko w liczebnym osłabieniu, ale i bez czołowego napastnika. Naturalnie w takiej sytuacji gospodarze zostali zepchnięci do defensywy, ale nie radzili sobie w niej najgorzej. "Los Blancos" stworzyli kilka groźnych okazji, niebezpieczne strzały oddawali między innymi Isco i Nacho, ale bez efektu bramkowego. Po wznowieniu gry wzmożoną aktywność wykazywał Luka Modrić, który w jednej z sytuacji strzelał w kierunku długiego słupka po ziemi (chybił minimalnie), a w innej znakomicie dośrodkowywał. Vinicius uderzał z bliska po wrzutce, ale jego krótkie niesygnalizowane kopnięcie, przeniosło piłkę ponad poprzeczką.Posiadanie piłki w ogromnym stopniu przemawiało za "Królewskimi", ale nie wynikało z tego zbyt wiele. Z biegiem meczu Real miał nawet coraz większe problemy z podejściem w pobliże bramki rywali. Toni Kroos próbował wykorzystać to, wykonując próbę strzelecką z dystansu, ale zabrakło dokładności. Innym sposobem na uzyskanie ważnego wyjazdowego trafienia dla zespołu z Madrytu mógł być rzut karny. Wymusić go próbował Casemiro w 82. minucie, ale sędzia nie dał się nabrać i gestem nakazał Brazylijczykowi szybkie podniesienie się z murawy.Bohaterem został Mendy, który w pierwszej połowie był faulowany, w sytuacji, w której pokazana została czerwona kartka. Francuz znalazł się z piłką centralnie na wprost bramki, przymierzył prawą nogą technicznie do prawego słupka, co przyniosło sukces w postaci trafienia na 1-0.Do rewanżu dojdzie 16 marca. MR