Kamil Glik odniósł się do zamachu na piłkarzy Borussii Dortmund. Przed tygodniem obok autokaru wiozącego zawodników BVB wybuchły bomby. Mecz przełożono na następny dzień. Niemiecki zespół był rozbity psychicznie, co miało wpływ na jego grę i porażkę 2-3. - Wszyscy mówili o piłkarzach Borussii, ale my też przeżyliśmy tę sytuację. Też nie mogliśmy spać do późna, też o tym myśleliśmy. Chcieliśmy dzisiaj potwierdzić, że nasza wygrana w pierwszym meczu nie była przypadkiem i że zasługujemy na awans - skomentował Glik. Polski obrońca rozegrał dobry mecz i miał powody do radości. - Na pewno dobrze atakujemy. Staramy się też dobrze bronić. Wiem, że w poprzednim roku zespół miał problemy w defensywie i cieszę się, że mogę pomóc - dodał. Na jakiego rywala chciałby trafić w walce o wielki finał? - Wybór jest mały i teoretycznie największe szanse mielibyśmy w meczach z Atletico Madryt. Zagrać z Juventusem, to byłaby dla mnie bardzo fajna przygoda. Obojętnie na kogo trafimy, będą fajne spotkania. Nie był to udany wieczór dla Łukasza Piszczka, obrońcy Borussii Dortmund. Jego zespół odpadł z Ligi Mistrzów, a on rozegrał słabe spotkanie i ponosi winę na trzeciego straconego gola. - Monaco zasłużenie wygrało. To bardo dobra drużyna, bardzo dobrzy zawodnicy. Gratuluję im, zasłużyli na awans i życzę im powodzenia - powiedział z klasą. "Piszczu" nie miał zamiaru usprawiedliwiać siebie i drużyny traumą po ataku terrorystycznym. Także tym razem pewność siebie piłkarzy BVB została nadszarpnięta po tym, jak policja zatrzymała ich autokar w drodze na stadion i musieli czekać w nim 20 minut, zastanawiając się, czy znów coś im grozi. - Nie jest dla nas to łatwy temat. Starałem się skoncentrować na meczu, ale najgorzej gdy nic nie robisz, siedzisz w autobusie i czekasz - tłumaczył Łukasz Piszczek. MZ Liga Mistrzów: wyniki, terminarz, strzelcy, gole