Grupa F okazała się jedną z najbardziej wyrównanych w całych rozgrywkach. Przed ostatnią serią gier pewny awansu był tylko Real Madryt. Jednak nie miał wcale zapewnionego pierwszego miejsca w grupie, bo gdyby nie zdołał wygrać z rozgrywanym równolegle meczu z Celtikiem Glasgow, to RB Lipsk mógłby przeskoczyć go w tabeli. Do ostatniego meczu szanse na awans zachował też Szachtar. Ukraińcom wystarczyło jakiekolwiek zwycięstwo nad Niemcami, a to oni zagraliby w fazie pucharowe Champions League. W Lipsku Szachtar wygrał bowiem aż 4:1, a w przypadku wygranej oba zespoły miały by po 9 pkt. I o awansie decydowałby bilans bezpośrednich spotkań. Przed meczem trener gości Marco Rose próbował udowodnić, że Szachtar będzie miał nad jego zespołem przewagę własnego boiska. Ukraińscy dziennikarze przekonywali go jednak, iż stadion Legii to nie jest jeszcze ich "dom". Tuż przed meczem okazało się, że mieli rację. Ultrasi na froncie Cóż z tego, że na Łazienkowską przyszło kilkanaście tysięcy widzów, skoro zostali zakrzyczeli przez 600 przybyszów z Lipska, którzy dobrze zorganizowani i rozśpiewani nie milkli ani przez chwilę. - Prowadzimy spikerkę razem z chłopakiem z Szachtara i on wytłumaczył mi, że ich ultrasi są w większości na froncie i stąd brak dopingu ze strony Ukraińców. Szkoda, bo atmosfera mogłaby być lepsza, a lepszy doping by im się na pewno przydał - tłumaczył w przerwie "Interii" spiker Legii, Łukasz "Juras" Jurkowski. Rzeczywiście doping bardzo by się przydał, bo już od 10. min prowadzili bowiem goście. Timo Werner w sytuacji sam na sam z Anatolijem Trubinem trafił prosto w bramkarza Szachtara ale dobitka Christophera Nkunku trafiła do siatki ukraińskiego zespołu. Bramka była wynikiem błędu Heorhija Sudakowa, który stracił piłkę w środkowej strefie boiska na rzecz Nkunku. Sam Mudryk to za mało Chwilę po wypracowaniu gola boisko musiał opuścić kontuzjowany Werner. W jego miejsce na boisku pojawił się doskonale znany polskim kibicom Szwed Emil Forsberg. Szachtar nie zamierzał pogodzić się z porażką. Mistrzowie Ukrainy grali bardzo odważnie, kontrowali przy każdej narażającej się okazji, ale mieli pecha pod bramką RB. Niedokładnością i nieskutecznością raził zwłaszcza napastnik z Burkina Faso - Lassina Traore. Mychajło Mudryk, tak jak we wcześniejszych meczach Ligi Mistrzów, dwoił się i troił w ataku, ale jego koledzy nie potrafili wykorzystywać jego podań. Pierwsza połowa meczu zakończyła się więc wynikiem 0:1. W drugiej połowie goście dość szybko pozbawili Szachtara złudzeń. Już w 50. min bezpańską piłkę do siatki wpakował Andre Silva. Nie bez winy był przy tym golu Turbin. Od tego momentu przewaga RB Lipsk wciąż rosła. W 63. min było już 0:3, a gola strzelił Dominik Szoboszlai. Czwartego gola strzelił w 68. min Dani Olomo, a był to jego pierwszy kontakt z piłką po wejściu na boisko. Rose ma patent To był już pogrom, ale taki wynik nie powinien nikogo dziwić. Szachtar wygrał w Lipsku 4:1, ale wówczas trenerem RB był Domenico Tedesco, który niedługo później stracił pracę. Nowy szkoleniowiec Lipska Marco Rose z Szachtarem radził sobie znakomicie. Dwa lata temu jego Borussia Moenchengladbach rozgromiła Ukraińców 4:0 w Niemczech i aż 6:0 na wyjeździe. Szachtar marzył o zdobyciu choć punktu w Lidze Mistrzów. Ostatecznie zdobył ich aż sześć. W nagrodę zagra na wiosnę w Lidze Europy. Niemal na sto procent kolejne mecze mistrza Ukrainy rozgrywane będą na Łazienkowskiej. Szachtar Donieck - RB Lipsk 0:4 (0:1) Bramki: Nkunku (10.), Andre Silva (50.), Szoboszlai (63.), Olmo (68.)