- To było jak kolejne ćwiczenie, że "chcę, ale nie mogę". Kolejny mecz pogrążony w przeciętności. Dzięki Bogu, że nie było już żadnego zagrożenia, bo zespół miał wywalczone pierwsze miejsce w grupie, inaczej taki cios byłby katastrofą. Zespół się nie poprawia. Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej. Nawet przeciwko najsłabszej drużynie w grupie nie widać było żadnej reakcji - to tylko fragment relacji, jaka ukazała się w hiszpańskim dzienniku "Marca". "Afera" wokół włączenia Roberta Lewandowskiego i innych. Xavi zabrał głos Tekstów w tym tonie na Półwyspie Iberyjskim jest wiele, we wszystkich poczytnych tytułach prasowych. Forma Barcy w ostatnim czasie woła o pomstę do nieba, a jednym z tych, który zbiera największe cięgi, jest Robert Lewandowski. Czy przed sezonem ktokolwiek dałby wiarę, że fazę grupową LM Polak zakończy z dorobkiem jednego gola? Ktoś, kto przewidywałby taki scenariusz, byłby uważany za szaleńca lub osobę, która z personalnych pobudek formułuje nieracjonalne opinie. Lewandowski znów znalazł się w ogniu wydarzeń, gdy narosło mnóstwo spekulacji na temat tego, jakie kulisy sprawy, że w ostatniej chwili został włączony do kadry meczowej na mecz w Antwerpii. Mało tego, Polak nie tylko poleciał z drużyną do Belgii, ale także wybiegł w podstawowym składzie, w czym hiszpańskie media też upatrują powód tego, co działo się na murawie Bosuilstadion. W dniu wczorajszego meczu RAC1, bazując na swoich źródłach, przekazał wiadomość, że za akcją "last minute" stoi prezydent Barcelony, Joan Laporta. To on miał nakazać Xaviemu skorygowanie swoich planów, a to z kolei ma świadczyć o napięciach, które pojawiają się wewnątrz zespołu i klubu. Sam szkoleniowiec podchodzi, być może tylko na razie, spokojnie do całego zamieszania, niejako bagatelizując sprawę. Mówił o tym po meczu z Royalem, przegranym nie dość że w kiepskim stylu 2:3, to jeszcze w koszmarnych okolicznościach. Po golu Guiu w 91. minucie dającemu remis, "Duma Katalonii" skompromitowała się minutę później, tracąc bramkę na wagę porażki. Szkoleniowiec dodał także, co ma poświadczyć, że nie ma zgrzytów, iż "spędziliśmy dwie godziny rozmawiając z prezydentem i Deco, o wszystkim. Nie mamy żadnych problemów" - raz jeszcze zaakcentował. Natomiast na pytanie, czy martwi się tym, jak obecnie prezentują się drużyna, odparł twierdząco. - Tak, oczywiście, to normalne, bowiem zespół nie czuje się komfortowo.