Kibice na mecz FC Barcelona - Bayern Monachium z niecierpliwością czekali od momentu, gdy pojawił się oficjalny terminarz Ligi Mistrzów. Obie drużyny błyszczą w swoich ojczyznach. Ponadto posiadają dwóch światowej klasy napastników w postaci Roberta Lewandowskiego oraz Harry’ego Kane’a. Polak i Anglik przystąpili do potyczki w wyśmienitej dyspozycji. Wielką formę udowodnili już zresztą w pierwszej połowie. Wspomniani futboliści do szatni schodzili, mając na koncie po jednej bramce. O ile o trafieniu Wyspiarza nie mówi się tak wiele w europejskich mediach, o tyle zwłaszcza Niemcy wzięli na tapet gola kapitana reprezentacji Polski. Dziennikarze zza naszej zachodniej granicy nie zachwycają się bramką, a zwracają uwagę na to, że nie powinna zostać uznana. Powód? Ich zdaniem asystujący Lewandowskiemu Fermin Lopez wcześniej nieprzepisowo odepchnął Kima Min-jae. Sytuacja nie została jednak nawet przeanalizowana przez arbitra głównego. W przestrzeni wirtualnej w związku z tym nieco obrywa się naszym rodakom obsługującym VAR. Na Stadionie Olimpijskim odpowiedzialną rolę pełnili Tomasz Kwiatkowski i Piotr Lasyk. Zdecydowanie inny pogląd na sprawę ma Adam Lyczmański, który gościł w studiu Canal+ przy okazji hitowego starcia Ligi Mistrzów. Jeszcze w środę wziął on w obronę swoich rodaków. Adam Lyczmański nie ma wątpliwości. Chwali rodaków oraz Fermina Lopeza "Tego typu sytuacji na poziomie Ligi Mistrzów nie będziemy widzieli analizowanych. Nasi sędziowie postąpili bardzo dobrze, ponieważ nie jest to sytuacja do analizy VAR. Będąc na ich miejscu, również bym tak postąpił. Nie wzywałbym arbitra głównego do monitora. (...) Sytuacja jest bardziej do grania niż odgwizdania. Bramka Roberta została zdobyta prawidłowo" - stwierdził prosto z mostu. Ekspert pochwalił też samego Fermina Lopeza. "Ciężko nazwać mi to odepchnięciem. Zawodnik Barcelony wykazał się sprytem. Mówiąc językiem piłkarskim, gracz Bayernu "obciął się". Uważam, że to prawidłowa decyzja sędziów" - zaznaczył były ekstraklasowy sędzia, cytowany przez "Eurosport.tvn24.pl". Choć nawet w studiu Canal+ nie wszyscy się z nim zgadzali. Ekipa z Allianz Arena po środowej porażce na Stadionie Olimpijskim znalazła się w trudnej sytuacji. W tabeli Ligi Mistrzów podopieczni Vincenta Kompanego plasują się na odległym dwudziestym trzecim miejscu. Dla porównania, FC Barcelona traci zaledwie jedno "oczko" do pozycji premiowanej bezpośrednim awansem do czołowej szesnastki zmagań bez konieczności grania baraży