25 maja 2005 roku - ta data przeszła do historii piłki nożnej jako dzień, w którym został rozegrany jeden z najlepszych finałów Ligi Mistrzów w jej historii. A jego największym bohaterem został Polak - Jerzy Dudek. Jednak pierwsza połowa nie wskazywała w żaden sposób, że polski golkiper może odegrać w nim ważną rolę. Ba, jego Liverpool otrzymał trzy nokautujące ciosy i nikt nie spodziewał się, że będzie jeszcze w stanie podnieść się z desek. Paolo Maldini potrzebował zaledwie 50 sekund, by otworzyć wynik finału, a w 39. i 44. minucie Polaka dwukrotnie pokonał jeszcze Hernan Crespo. Milan prowadził 3-0 i wydawało się, że otwieranie szampanów może rozpocząć już w przerwie.Po zmianie stron rozpoczął się jednak jeden z najsłynniejszych comebacków w historii piłki nożnej. Sygnał do ataku w 54. minucie dał kapitan "The Reds" - Steven Gerrard, strzelając gola głową. Dwie minuty później Vladimir Szmicer oddał niesygnalizowany strzał sprzed pola karnego i zrobiło się 2-3.Kolejna akcja Liverpoolu - Gerrard wpada w pole karne, gdzie fauluje go Gennaro Gattuso. Piłkarze Milanu byli w wyraźnym szoku, gdy sędzia bez wahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł Xabi Alonso i... Dida obronił jego strzał. Hiszpan dopadł jednak do piłki i dobił ją do bramki - 3-3 po zaledwie kwadransie drugiej połowy!