Powiedzieć o Kristofferze Velde, że jest zawodnikiem niesfornym, to nic nie powiedzieć. Za swojego skrzydłowego "Kolejorz" zapłacił rok temu milion euro, a utalentowany Norweg miał wejść w buty sprzedanego właśnie do Wolfsburga Jakuba Kamińskiego. To się jednak nie stało - Velde u Macieja Skorży praktycznie nie zaistniał, u Johna van den Broma było zupełnie inaczej. Holender często stawiał na 23-letniego gracza, a skrzydłowy miał kapitalne momenty w europejskich pucharach, zawodził zaś w Ekstraklasie. Dwie twarze Kristoffera Velde. Lepsza w pucharach, gorsza - w lidze Velde w starciach z zagranicznymi rywalami zyskiwał bowiem bardzo dużo. Zdobył sześć bramek, dołożył cztery asysty, co na mniej więcej 750 minut spędzonych w pucharach na boisku jest okazałym dorobkiem. W Ekstraklasie do zeszłego piątku miał nieco więcej minut spędzonych na murawie, bo 860 w 18 meczach, ale w tym czasie zdobył zaledwie jedną bramkę i nie dołożył żadnej asysty! Mało tego, często irytował kibiców niechlujną i chaotyczną grą. Ten jego dorobek, podobnie jak i samo postrzeganie piłkarza, zmieniło trochę ostatnie starcie z Lechią Gdańsk. Velde wszedł na boisko na ostatnie 20 minut i aż dwa razy pokonał Dušana Kuciaka. Wydawało się, że jest w stanie powalczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce na spotkanie z Djurgårdens IF, a tymczasem... nie znalazł się nawet w meczowej kadrze. Ta w rozgrywkach pucharowych może być liczniejsza niż w krajowych - jest tu miejsce dla aż jedenastu graczy rezerwowych. Odważna decyzja trenera Lecha Poznań. Przyniesie skutek? Trener Lecha John van den Brom nie ukrywał po spotkaniu powodu absencji swojego gracza, ale też nie chciał wchodzić w szczegóły. - Nie znalazł się w niej z powodów dyscyplinarnych. Tyle mogę w tej sprawie powiedzieć - stwierdził szkoleniowiec tuż po spotkaniu. Dlaczego musiał podjąć tak radykalną decyzję wobec młodego i perspektywicznego gracza? Red. Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki wyjaśniał, że powodem takiej decyzji szkoleniowca było zachowanie Velde w ostatnich dniach. Norweg narzekał bowiem na zbyt małą, jego zdaniem, liczbę minut spędzonych na boisku, a co gorsza - zaczął okazywać to także poza szatnią. Jak słyszymy w klubie, nie działo się to po raz pierwszy w tym sezonie, stąd tak odważna decyzja van den Broma. Problemy były już podczas wyjazdowego meczu z Villarrealem, z kolei w Krakowie piłkarz nie podał ręki trenerowi, od razu poszedł do szatni. I co istotne - Holender zdecydował się o tym powiedzieć publicznie, a to zdarza mu się bardzo rzadko. Wydaje się, że Velde powinien potraktować to jako ostatnie ostrzeżenie, bo inaczej jego przyszłość w Poznaniu może nie być usłana różami. Czy piłkarz okaże skruchę, przekonamy się już niedługo. Podobnie było z João Amaralem, który zimą chciał odejść z klubu, a nawet wymusić to odejście. Lech się nie zgodził, a Van den Brom uznał w tej sytuacji, że piłkarz musi przekonać go do siebie pracą na treningach. I tak się stało. Czy podobnie będzie z Velde? Kolejny mecz Lech zagra w niedzielę o godz. 15 z Piastem w Gliwicach. W przyszły czwartek czeka go rewanż z Djurgårdens IF w Szwecji.