W czwartek przed godz. 23 Lech Poznań będzie już wiedział, czy jego przygoda z Ligą Konferencji wydłuży się co najmniej do lutego, czy też zakończy się już na początku listopada. Jeśli w rozgrywanym równolegle spotkaniu w Beer Szewie miejscowy Hapoel nie wygra z Austrią Wiedeń, Lech awansuje do 1/16 finału bez względu na wynik spotkania z Villarrealem. Jeśli Hapoel wygra niżej niż czterema bramkami - mistrz Polski będzie musiał zremisować. Jeśli zaś w Izraelu gospodarze pokonają Austrię różnicą czterech goli, Lech będzie musiał ograć półfinalistę poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. ZOBACZ tabele grup w Lidze Konferencji. Kto odpadnie, kto awansuje? Lech Poznań bez lidera środka pola. Kto go zastąpi? Głównym zmartwieniem trenera Lecha Poznań jest brak Jespera Karlströma - reprezentant Szwecji w doliczonym czasie poprzedniego spotkania w Wiedniu dostał czwartą żółtą kartkę w pucharach, a trzecią w fazie grupowej - musi więc pauzować. A to on był podporą środkowej linii - trener John van den Brom czasem dorzucał mu do pary Radosława Murawskiego, czasem Nikę Kwekweskiriego, a w wyjazdowych spotkaniach z Villarrealem i Austrią - obu. - To jest problem, bo Jesper grał w każdym meczu. Tyle że jak już mówiłem: mamy szeroki skład, wiele opcji i normalnie decyzja powinna być łatwa: Murawski lub "Kwekwe". Jeden z tej dwójki będzie grał na jego miejscu - stwierdził holenderski trener Lecha. Zdradził też, że zaledwie po dziesięciu dniach treningów w kadrze meczowej znajdzie się podstawowy do marca środkowy obrońca, czyli Bartosz Salamon. 31-letni piłkarz doznał wiosną kontuzji w meczu Szkocja - Polska, a jego przerwa była zaskakująca długa. - Wszyscy czekaliśmy na to, trzymajmy za niego kciuki - mówi van den Brom. Lech Poznań nie wie, w jakim składzie przyleci Villarreal Trener Lecha nie ukrywa, że sam nie wie, w jakim składzie do Polski przyleci hiszpański gigant. Villarreal zapewnił już sobie awans do 1/8 finału Ligi Konferencji z pierwszego miejsca, ale w La Liga już tak dobrze nie jest. Trzy kolejne porażki na wyjeździe, w tym w niedzielę w Bilbao 0-1, sprawiają, że w tej chwili podopieczni Quique Setiena są poza miejscami dającymi prawo gry w pucharach. - Villarreal to ciągle dobry zespół, choć nie wiem, jakim składem tu zagrają. Mają niezłych zawodników, ale my też mamy. Wierzę w swoją drużynę, zwłaszcza w domu, gdzie przyjdzie 30 tys. widzów, a może i więcej. Liczę, że fani nam pomogą osiągnąć dobry wynik - przyznaje van den Brom. We wrześniu w Walencji Lech przegrał na starcie fazy grupowej z Villarrealem 3-4, tracąc gola w samej końcówce. - Tylko tam przegraliśmy, choć wcale nie musieliśmy przegrać. Po trzech szybkich golach wróciliśmy do gry. To było dla nas coś nowego, pierwszy mecz w grupie, pewnie z najlepszym wtedy i dziś najlepszym rywalem. Dał nam jednak dużo pewności siebie i pokazał, że możemy być częścią tych rozgrywek. Każdy mówił już chyba o historycznych meczach Lecha, w czwartek może być podobnie - dodaje trener mistrza Polski. Początek czwartkowego meczu Lech - Villarreal - o godz. 21.