Lech Poznań przegrał przed tygodniem na stadionie przy ul. Bułgarskiej z Fiorentiną aż 1-4. Była to pierwsza porażka "Kolejorza" w domowym meczu w europejskich pucharach w całym sezonie. Jednocześnie taka porażka, która praktycznie pozbawia mistrza Polski szans na awans do wymarzonego półfinału. Co ciekawe, Lech grał we Florencji jesienią 2015 roku w fazie grupowej Ligi Europy. Wtedy wygrał 2-1, choć trener Jan Urban wystawił wielu rezerwowych graczy. Fiorentina zaś, prowadzona przez Paulo Sousę i z Jakubem Błaszczykowskim w składzie, była liderem Serie A. Zlekceważyła jednak Lecha, który jako pierwszy polski klub zdołał wygrać we Włoszech. Powtórka tamtego wyniku nie dałaby obecnie poznaniakom awansu, ale dałaby kolejne punkty do klubowego rankingu. Trener Lecha wysłuchał pytania, a później się uśmiechnął. Nic z tego nie zrozumiał Przed oficjalnym treningiem mistrza Polski na stadionie we Florencji trener John van den Brom oraz pomocnik Radosław Murawski pojawili się w salce konferencyjnej, by odpowiedzieć na pytania polskich i włoskich dziennikarzy. Organizatorzy przygotowali zestawy do tłumaczenia symultanicznego, które - jak się okazało - oferowały tłumaczenie na język włoski i ewentualnie polski, gdyby trzeba tłumaczyć pytania żurnalistów z Półwyspu Apenińskiego. I taki zestaw dostał trener Lecha John van den Brom, który wysłuchał pytania zadanego przez dziennikarza z Polski, po czym po angielsku odpowiedział: - Nie mówię po polsku, nie mówię po włosku, więc naprawdę tego nie rozumiem. Po czym szeroko się uśmiechnął. Zobacz także: Kilka świetnych informacji dla Lecha przed meczem we Florencji! Jak się okazało, w słuchawkach tłumaczono mu słowa dziennikarza na język włoski. - Odpowie więc mój asystent, "Muri" - mówił rozbawiony już van den Brom i poklepał siedzącego obok Radosława Murawskiego. Ten dwa lata spędził grając w Palermo, we włoskiej Serie B. Ostatecznie pytania tłumaczył van den Bromowi na język angielski Maciej Sypuła, pracownik Lecha. Trener Lecha ma cel na czwartek. Drugi raz czegoś podobnego już nie chce Van den Brom przyznał w trakcie konferencji, że Lech musi zagrać o niebo lepiej niż w pierwszym spotkaniu, wtedy popełnił zbyt wiele błędów w defensywie. - Znamy jakość Fiorentiny, szczególnie w ofensywie. Pokazali to już w Poznaniu, byli bardzo groźni. Za szybko traciliśmy piłkę, a przecież jej posiadanie jest naszym pomysłem na grę. Nie graliśmy tak, jak zwykle gramy - mówił szkoleniowiec. I dodał, że to jest właśnie jego cel na czwartkowy pojedynek: przekonanie drużyny, by potrafiła pokazać styl z poprzednich rund. - Musimy iść drogą, którą szliśmy. Jeśli to zrobimy, możemy odnieść sukces - stwierdził. Zapewne takim sukcesem byłoby przywiezienie z Toskanii choćby remisu. Początek meczu o godz. 18.45. Tekstowa relacja "na żywo" - na sport.interia.pl