Choć od głośnego incydentu pod stadionem w Alkmaar minęły prawie trzy tygodnie, zarówno holenderska, jak i polska opinia publiczna w dalszym ciągu żyją tą sprawą. Niestety, ale opieszałość UEFA w kwestii rozstrzygnięcia sporu, a także w prowadzeniu śledztwa jest po prostu zatrważająca. Mijają kolejne dni, a żadne wiążące decyzje w dalszym ciągu nie zostały podjęte. Warto podkreślić, że tuż po spotkaniu drugiej kolejki Ligi Konferencji Europy, dwóch zawodników stołecznej Legii spędziło noc w areszcie. Policja zatrzymała zarówno kapitana zespołu, Josue, a także czołowego defensora, Radovana Pankova, który usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej ochroniarza. Cała sytuacja jest mocno zagmatwana, bo zawodnik po kilkunastu godzinach opuścił Holandię i wspólnie z kolegą z drużyny wrócili do stolicy. Warto zaznaczyć, że bardzo szybko, nie tylko polskie, ale i zagraniczne media obiegły amatorskie nagrania wideo, na których widać skandaliczne zachowanie służb porządkowych z Alkmaar wobec Dariusza Mioduskiego - właściciel Legii był popychany i szturchany. W dalszym ciągu niejasny pozostaje fakt, na jakiej podstawie dokonano zatrzymania piłkarzy. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że według naocznych świadków zdarzenia to nie gracze Legii zachowywali się agresywnie, a ochroniarze zgromadzeni w obiekcie. Ważne informacje ws. skandalu w Alkmaar. Piłkarz Legi musi wrócić do Holandii Kilkadziesiąt godzin temu polskie media obiegła zdumiewająca informacja opublikowana przez "Polsat Sport", która wskazuje, że nie będzie żadnej surowej kary dla gospodarzy feralnego meczu. Wychodzi na to, że UEFA umyła ręce, nie przywiązując zbyt dużej wagi, by ukarać winnych. Co niezwykle interesujące, Komisja UEFA zdążyła za to znacznie wcześniej nałożyć finansową karę (15 tysięcy euro) dla Legii za zachowanie jej kibiców. Burmistrz Alkmaar miała otrzymać pogróżki od Polaków. "Czekamy na ciebie" Ciekawe doniesienia w rozmowie z "Faktem" przekazał pewien holenderski dziennikarz. Odnoszą się one do aresztowanego zawodnika Radovana Pankova, który według jego wiedzy, wkrótce będzie musiał wyjechać do Holandii, by złożyć oficjalne wyjaśnienia przed tamtejszym sądem. Legia znów rusza w Europę, chce uniknąć powtórki afery w Holandii. "Przeanalizowaliśmy sytuację" - Słyszałem, że na przyszły rok jest już wyznaczony oficjalny termin przesłuchań w sądzie. Pankov ma się stawić w Holandii i przedstawić swoją wersję - podkreślił Guido van Gorp pracujący w telewizji "NOS". Wiadomo, że swoje śledztwo w tej głośnej sprawie prowadzi również holenderski wymiar sprawiedliwości. Wyżej wspomniany dziennikarz poinformował, że aktualnie służby są na etapie zbierania niezbędnych dowodów. Dodał również, że wszelkim działaniom przygląda się warszawski prokurator. Jest to możliwe, ponieważ Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała Europejski Nakaz Dochodzeniowy ws. zajść po meczu w Alkmaar.