To nie są radosne dni dla fanów Fiorentiny. Ekipa z Florencji miała szansę wzbogacić klubową gablotę o dwa trofea, ale została z pustymi rękami. Po porażce w finale Coppa Italia z Interem Mediolan przyszła przegrana z WHU w Lidze Konferencji. W obu przypadkach 1-2. Na domiar złego piłkarze "Violi" ze starcia z angielskim zespołem nie wyszli bez szwanku. Nie omieszkał tego przypomnieć prezes włoskiego klubu, Rocco Commisso. Angielscy kibice zachowali się skandalicznie. Rzucali przedmiotami, z głowy popłynęła krew Boss Fiorentiny nazywa piłkarzy i kibiców WHU zwierzętami. Zapomniał o ataku ultrasów z Florencji - Mamy Lukę Jovicia ze złamanym nosem i rannego Cristiano Biraghiego. Sędzia nie stanął na wysokości zadania. Rozmawiałem z prezesem Premier League i powiedziałem mu wprost, że wszyscy są zwierzętami. Mam na myśli tych, którzy w taki sposób potraktowali naszych piłkarzy - oznajmił boss Fiorentiny dziennikarzom, krótko po powrocie do Włoch. Biraghi w pierwszej połowie spotkania został trafiony w głowę przedmiotem rzuconym z trybun przez angielskich kibiców. Polała się krew, potrzebna była interwencja medyczna. Piłkarz został na murawie do końcowego gwizdka, ale należał do najsłabszych uczestników gry. Jović doznał kontuzji nosa krótko przed przerwą, po jednym ze starć. Na drugą połowę już nie wyszedł. Lewandowski, Haaland, Mbappe mogą mu tylko zazdrościć. Jedyny taki piłkarz w Europie Co ciekawe, Commisso ani słowem nie wspomniał o wydarzeniach, do jakich doszło w centrum Pragi kilka godzin przed meczem. Ultrasi Fiorentiny w bandycki sposób zaatakowali wówczas sympatyków WHU. Interweniowała policja uzbrojona w karabiny maszynowe, dokonano licznych aresztowań. Fani calcio są mocno sfrustrowani. W tym sezonie włoskie drużyny zameldowały się we wszystkich trzech finałach europejskich pucharów. Dwa pierwsze zakończyły porażką. Szansę na triumf w sobotę będzie miał jeszcze Inter, który w decydującym boju Ligi Mistrzów zmierzy się w Stambule z Manchesterem City. Wcześniej w Lidze Europy poległa Roma, uznając wyższość Sevilli. Trener rzymian, Jose Mourinho, nie hamował frustracji po ostatnim gwizdku. O tym, jak bardzo nie mógł się pogodzić z porażką, piszemy szerzej TUTAJ.