Szalony eksperyment Iordanescu w Warszawie. Łazienkowska uciszona, zdecydował szybki gol
Legia Warszawa do meczu pierwszej kolejki Ligi Konferencji Europy podeszła bez Kamila Piątkowskiego. Trener Edward Iordanescu w spotkaniu z Samsunsporem dał jednak szansę debiutu od pierwszej minuty Kacprowi Urbańskiemu. Trzeba jednak przyznać, że nie był to dobry występ reprezentanta Polski podobnie jak całej Legii, która pozornie nad wszystkim panowała, ale ostatecznie przegrała 0:1.

Legia Warszawa marzy o odzyskaniu tytułu mistrzów Polski. Trener Edward Iordanescu jest jednak kolejnym, który musi pogodzić grę w rozgrywkach ligowych z występami na europejskiej arenie. "Wojskowi" w Ekstraklasie prezentuje się naprawdę nieźle i z pewnością nie sposób w tym momencie wykluczyć ją z wyścigu o tytuł najlepszej drużyny piłkarskiej w Polsce.
Po dziewięciu rozegranych meczach ekipa ze stolicy ma na swoim koncie dokładnie 15 punktów i do pierwszego Górnika Zabrze traci cztery oczka, mając jeszcze do rozegrania jeden zaległy mecz. Właśnie z ekipą z Zabrza Legia zmierzy się w kolejnej serii gier PKO Ekstraklasy. Na kilka dni przed tym spotkaniem przyszedł czas na próbę udanego otwarcia rywalizacji o triumf w Lidze Konferencji Europy.
Porażka na otwarcie. Nieudany eksperyment trenera Iordanescu
Na stadion przy ulicy Łazienkowskiej 3 w Warszawie przyjechali piłkarze Samsunsporu. Największą nowością w składzie "Wojskowych" była obecność w wyjściowej jedenastce Kacpra Urbańskiego, dla którego był to debiut w wyjściowym składzie Legii. Oprócz Urbańskiego trener Iordanescu postawił na dość eksperymentalne zestawienie bez kilku kluczowych zawodników.
Spotkanie rozpoczęło się niestety źle dla Legii Warszawa. Eksperymentalny skład szybko dał o sobie znać. Już w 10. minucie goście wyszli z pierwszą bardzo groźną kontrą, wykorzystując niesamowitą szybkość 24-letniego Musaby. Holender dostał piłkę pod nogi bardzo daleko od bramki Legii. Popędził skrzydłem aż do pola karnego Kacpra Tobiasza i finalnie pokonał golkiper "Wojskowych" precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę.
Od gola z każdą kolejną minutą Legia zdawała się rosnąć, ale ostatecznie tak naprawdę na niewiele się to zdało, bo piłkarze gospodarzy nie oddali w pierwszej połowie nawet celnego strzału i do przerwy niespodziewanie przegrywali 0:1. W drugą część rywalizacji Legia weszła z dużą energią. Najpierw groźnie z dystansu kopnął Wojciech Urbański, ale piłka odbiła się od słupka, a chwilę później równie niebezpiecznym strzałem głową popisał się Colak.
Piłka do siatki nie wpadła, ale widać było, że piłkarze Iordanescu wyszli na murawę z jasnym celem. W 63. minucie Legia wciąż przegrywała, więc rumuński szkoleniowiec zdecydował się na potrójną zmianę. Ta przyniosła efekt bardzo późno, bo dopiero w 80. minucie. Doskonałą piłkę w pole karne z rzutu rożnego posłał Biczachczjan, a tam najlepiej zachował się wprowadzony z ławki Rajović, który wpakował piłkę do siatki. Niestety po szybkiej analizie gola anulowano z powodu spalonego.
W ostatnich minutach rywalizacji więcej działo się jeśli chodzi o pojedynki na argumenty słowne, przez co posypały się żółte kartki. Próba wyprowadzenia rywali z równowagi nie przyniosła jednak żadnego efektu. Legia przegrała 0:1 i jako jedyna z polskich drużyn w pierwszej kolejce przegrała.











