Ostatni gwizdek sędziego spotkania w Alkmaar nie oznaczał końca. Jak przedstawia Legia od początku Holendrzy byli negatywnie nastawieni do Polaków, nieważne, czy to byli kibice, czy ludzie związani z drużyną. Eskalacja nastąpiła po spotkanku, kiedy doszło przepychanek, w których poszkodowany został Dariusz Mioduski, właściciel i prezes Legii, a także zatrzymano dwóch zawodników - kapitana Josue i Pankova. Obu później wypuszczono z aresztu, a zarzuty postawiono tylko temu drugiemu. Rzecznik prasowy klubu Bartosz Zasławski poinformował we wtorek, że przygotowywana jest pełna dokumentacja dla UEFA, która ma pokazać prawdziwy przebieg wydarzeń w Alkmaar - kto był stroną agresywną i kto zainicjował tę sytuację. Europejska centrala prowadzi w tej sprawie śledztwo. Natomiast w środę przedstawiono film, na którym wypowiadają się pracownicy Legii, którzy byli w Holandii, ale także dwóch obcokrajowców. Paweł Wszołek wrócił do skandalu w Alkmaar. Rzucił poważne oskarżenia "Zostałem zaproszony na spotkanie w Alkmaar przez zarząd Legii. Mi, jako Niemcowi, było trudno pogodzić się z dyskryminacją polskich członków delegacji. Nawet dzień przed meczem w Alkmaar było wiele kontroli, a ludzie mówiący po polsku byli obligowani do opuszczania ulic. To była nieprzyjemna sytuacja. Ja jako osoba mówiąca po niemiecku nie zostałem przez nikogo zaczepiony czy dotknięty. To było dziwne" - mówił na filmie niemiecki biznesmen Stephean Bonk. W trakcie spotkania wszystko było w porządku, a problemy zaczęły się po ostatnim gwizdku sędziego. Skandal w Alkmaar. Niemiec i Holender mówią dyskryminacji Polaków On, jako Niemiec, został wypuszczony z loży. "Moim zdaniem był to rodzaj dyskryminacji Polaków i osób mówiących po polsku. To było dziwne i nie czułem się komfortowo" - przyznał Bonk. Głos w tej sprawie zabrał na filmie także Holender Rinke Rooyens, producent telewizyjny, który od lat mieszka w Polsce, a także był na wyjeździe z Legią. "Ludzie nie wiedzieli, że jestem Holendrem" - stwierdził, dzięki czemu mógł posłuchać, co miejscowi mówią o Polakach. "Od początku źle, że będą źle traktowani, jak robotnicy. W mieście można było wyczuć rodzaj stresu, który panował na linii burmistrz-policja-klub" - dodał i zdradził, że dla szefa bezpieczeństwa w klubie to był pierwszy międzynarodowy mecz. Listkiewicz nie wierzy Legii w sprawie skandalu w Alkmaar. "Nie zatrzymano ich za niewinność" "Wszystko niepotrzebnie eskalowało. Nawet ja poczułem rodzaj dyskryminacji" - przyznał Rooyens. W sprawę zaangażował się także polski rząd. Mówił o niej premier Mateusz Morawicki, a prowadzi ją polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Swoje dochodzenie wszczęła też UEFA.