Gdyby patrzeć na występy Lecha Poznań wyłącznie przez pryzmat krajowych rozgrywek, jego kibice byliby zapewne rozczarowani kończącym się sezonem. Trzecie miejsce w Ekstraklasie, wpadka na samym początku rywalizacji w Pucharze Polski - to nie jest coś, co odpowiada aspiracjom "Kolejorza". Tyle że sytuację całkowicie zmienił występ Lecha w europejskich pucharach - awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji, a tam efektowny rewanż we Florencji, dały polskim kibicom dużo radości. Lech wyśrubował swój ranking klubowy w UEFA do 19 punktów, a gdy wywalczył miejsce w kolejnej edycji Ligi Konferencji, wydawało się, że drogę do fazy grupowej będzie miał w miarę spokojną. Niestety, sytuacja się zmieniła. Lech miał łatwą drogę do grupy w poprzednim sezonie. Tyle że wtedy był mistrzem Polski W poprzedniej edycji Lech zaczął zmagania w eliminacjach Ligi Mistrzów - szybko przegrał dwumecz z Karabachem Agdam. "Spadł" więc do Ligi Konferencji, ale był tam w dużo łatwiejszej "ścieżce mistrzowskiej", gdzie jednak większość rywali jest bardzo przeciętna. Dość powiedzieć, że miejsce w fazie grupowej zapewniły mu wygrane dwumecze z zespołami z Gruzji, Islandii i Luksemburga. Gdyby ze swojego rankingu korzystał w normalnej ścieżce, nie miałby rozstawienia już w trzeciej rundzie, gdzie wśród potencjalnych rywali były drużyny: Alkmaar, Basel czy Anderlechtu. O czwartej nie mówiąc. Przekonał się o tym Raków Częstochowa, który latem będzie miał już łatwiejsze zadanie jako mistrz kraju. Lech zaś musi przejść trzech rywali i wszystko wskazywało na to, że zyska rozstawienie we wszystkich rundach eliminacyjnych. Wygrana we Florencji 3:2 dała mu bowiem kolejne dwa punkty do rankingu klubowego, który skoczył na 19,000 pkt. To dużo, a przecież w poprzedniej edycji do rozstawienia w fazie play-off wystarczało 14,500 pkt. I niestety dla Lecha, poprzeczka poszła w górę. AS Roma nie przyniosła szczęścia. Lech wciąż musi patrzeć na inne kluby Jeszcze dwa, trzy tygodnie temu szanse Lecha na pewne rozstawienie wynosiły około 50 procent. Później w wielu krajach sytuacja zaczęła się układać na niekorzyść poznańskiej drużyny - miejsce w Lidze Konferencji, albo też w trzeciej rundzie Ligi Europy zyskiwały kluby z wyższym współczynnikiem pod Lecha. Na początku tego tygodnia margines błędu zmniejszył się do zera, a przecież pozostało jeszcze aż pięć niewiadomych. I już pierwsza sprawiła, że "Kolejorz" znalazł się pod kreską, a druga jeszcze pogorszyła sytuację. Doskonale sytuację polskich klubów w rankingu UEFA i ich szans na rozstawienie opisał Jan Sikorski na swojej stronie rankinguefa.pl. W środę wieczorem Lech musiał liczyć, że AS Roma wygra z Sevilla FC finał Ligi Europy - dzięki temu grecki Olympiakos Pireus zostałby przesunięty z trzeciej do czwartej rundy eliminacji Ligi Europy, nie miałby więc szans "spaść" do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Spadkowicze zaś przejmują ranking wyżej notowanego klubu w swojej parze. Lech jest więc w tej chwili jest już drugi na wirtualnej liście nierozstawionych, a wyprzedzić mogą go jeszcze trzy kluby: Łudogorec Razgrad, İstanbul Başakşehir i Midtjylland. Czekają je finały krajowych pucharów bądź baraże o miejsce w pucharach. Już w czwartek wieczorem w Rumunii CFR Cluj wygrał baraż o Ligę Konferencji z FC U Craiova 1948 (1:0 po dogrywce), co było kolejnym złym rozwiązaniem dla Lecha. Cluj ma nowiem ranking 27,500 pkt. Podobnie może stać się w Bułgarii, Turcji oraz Danii. Włosi i Niemcy wśród rozstawionych. Można nie mieć szczęścia w losowaniu i kłopot gotowy Czy to oznacza, że Lech na pewno będzie nierozstawiony w losowaniu czwartej rundy, jeśli do niej awansuje? Nie, choć to bardzo prawdopodobne. Zależy, który znajdzie się "pod kreską", a wtedy tyle niespodzianek musi dokonać się w drugiej rundzie eliminacji Ligi Konferencji UEFA. Ale tylko w drugiej, bo kluby wyżej notowane od "Kolejorza" nie grają w pierwszej, a trzecia i czwarta są losowane w tym samym dniu. Zagrają wtedy m.in. Club Brugge, FC Basel, KAA Gent, Fenerbahçe Stambuł, PAOK Saloniki, Viktoria Pilzno, Makkabi Tel Awiw czy znane już poznaniakom Bodø/Glimt. A stawka jest duża. Owszem, klub nierozstawiony nie ma zamkniętej drogi do fazy grupowej, ale może trafić na przeciwnika, który po prostu okaże się za mocny. Wylosowanie kogoś z Włoch (Juventus lub Atalanta), Niemiec (Bayer Leverkusen bądź Eintracht Frankfurt) czy np. niedawnego półfinalisty LK z AZ Alkmaar do szczęśliwych nie będzie należało. Może postawić szlaban na ścieżce, która w ostatnich miesiącach przyniosła Lechowi 12 wielkich potyczek i kilkadziesiąt milionów złotych zysku. Inne polskie kluby wiedzą o swoich potencjalnych rozstawieniach dużo więcej. Pogoń Szczecin nie będzie miała tego przywileju na żadnym etapie Ligi Konferencji, Legia Warszawa - będzie rozstawiona w drugiej i prawdopodobnie trzeciej rundzie. Raków zaś, podobnie jak Lech rok temu, będzie dolosowywany do drużyny z wyższym współczynnikiem punktowym już na pierwszym etapie drogi do Ligi Mistrzów.