Przed pierwszym gwizdkiem, by nieco zdeprymować piłkarzy Śląska Wrocław, na każdym kroku podkreślano, że Ryga FC to najbogatszy łotewski klub. W dodatku aktualny wicelider ligowej tabeli (system wiosna/jesień). Tylko z rzadka wspominano, że mimo wielu starań zespół nigdy przebił się do fazy grupowej europejskich pucharów. Wicemistrzowie Polski byli w trudniejszej sytuacji startowej, ponieważ mieli za sobą tylko jeden oficjalny mecz - domowy remis z Lechią Gdańsk (1:1) w PKO Ekstraklasie. Wyprawa na Łotwę stanowiła więc wielką niewiadomą. UEFA wyklucza klub tuż przed meczem. Kuriozalna sytuacja Fatalny początek pucharowej batalii Śląska. Gol podarowany już w 7. minucie Od pierwszych minut do zdecydowanych ataków ruszyli gospodarze. Na otwarcie wyniku potrzebowali ledwie siedmiu minut. Wydatnie pomogli im w tym jednak wrocławianie. W wyniku nieporozumienia między Mateuszem Żukowskim a Rafałem Leszczyńskim do piłki dopadł Ousseynou Niang i podeszwą buta skierował ją do bramki. Ekipa z Łotwy próbowała pójść za ciosem i mocno przycisnęła gości zaraz po strzeleniu gola. Szczęśliwie nie skończyło się to podwyższeniem prowadzenia. Nic nie wskazywało jednak na to, że Śląsk będzie w stanie skutecznie odpowiedzieć na niekorzystny przebieg wypadków. Pierwsze uderzenie na bramkę rywala drużyna Jacka Magiery oddała dopiero w 24. minucie. Po centrze z kornera najwyżej do futbolówki wyskoczył Żukowski. Strzał głową okazał się jednak niecelny. Na przerwę piłkarze Śląska schodzili z dwiema żółtymi kartkami na koncie. Obie pokazane zostały za faule taktyczne. Ratowali się w ten sposób Simeon Petrow i Peter Pokorny. Od początku drugiej połowy na murawie oglądaliśmy Tommaso Guercio i Filipa Rejczyka. Przeprowadzone roszady nie odmieniły jednak obrazu gry. Polski zespół nadal nie był w stanie zdominować przeciwników choćby przez moment. Mimo to gospodarze znaleźli się w opałach i to dwukrotnie. Dogodnych sytuacji bramkowych nie wykorzystali jednak Nahuel Leiva i Petr Schwarz. W decydującym momencie za każdym razem zabrakło precyzji w wykończeniu akcji. Im bliżej ostatniego gwizdka, z tym większą determinacją piłkarze z Rygi skupiali się na zamknięciu dostępu do własnej bramki. Jednobramkowe prowadzenie najwyraźniej w pełni ich satysfakcjonowało. Cel zdołali osiągnąć - skromną zaliczkę "dowieźli" do końca spotkania. Rewanż - 1 sierpnia we Wrocławiu (20:30). Ryga FC - Śląsk Wrocław 1:0 (1:0) Bramka: 1-0 Niang (7) RYGA FC: Matrevics - Jurkovskis, Ngom, Cernomordijs, Erquaiga - Babec, Jojić (73. Orosco), Galo - Contreras (59. Mankenda), Reginaldo Ramires (88. Regza), Niang (88. Daskevics). ŚLĄSK: Leszczyński - Żukowski (84. Ortiz), Petrow, Petkow, Szota (46. Guercio) - Samiec-Talar (73. Gerstenstein), Pokorny, Jezierski (46. Rejczyk), Schwarz, Leiva - Musiolik. Widzów: 6000.