Szwedzki napastnik wszedł na boisko dopiero po pierwszym golu dla Fiorentiny - na samą końcówkę. Jego brak w wyjściowym składzie był dużym zaskoczeniem, Ishak usiadł na ławce. - Tak, nie byłem w pełni dysponowany - potwierdził w pomeczowej rozmowie z Szymonem Ratajczakiem w Viaplay. Napastnik Lecha mówi o nerwach Włochów. Dokładnie to widzieli Lech sprawił sporego psikusa Fiorentinie, która - jak się wydawało - może być już pewna awansu po pierwszej wygranej 4-1 w Poznaniu. Tymczasem mistrz Polski odrobił straty, jeszcze na kwadrans przed końcem wszystko wskazywało na dogrywkę. - Jestem dumny z kolegów, daliśmy z siebie wszystko, co mogliśmy. Oni są teraz w świetnej formie, a przyjechaliśmy na ich stadion i myślę, że ich zszokowaliśmy. Było widać, jak bardzo są zdenerwowani przy tym wyniku 3-0 - stwierdził Ishak. Kapitan Lecha chwalił też swojego zmiennika Artura Sobiecha, który zdobył bramkę na 3-0, a wcześniej stoczył wiele siłowych pojedynków w środkowej strefie. Doświadczony napastnik zwykle grywa tylko w końcówkach, tym razem wytrwał na boisku 80 minut. - Wyglądał bardzo dobrze treningu, a on mnie cały czas motywuje, bym był w lepszej formie. Jestem szczęśliwy, że strzelił tu gola - przyznał Ishak. Jasna deklaracja Ishaka co do przyszłości. Dobrze się tu czuje Szwed zapowiedział też, że... zostaje w Lechu na kolejny sezon. Jesienią zeszłego roku przedłużył kontrakt z "Kolejorzem" do czerwca 2025 roku, ale już wtedy pojawiało się wiele głosów, że po sezonie może zostać sprzedany. Tymczasem na to się nie zanosi. - Zostaję w Poznaniu, mam jeszcze dwa lata kontraktu. Podoba mi się to, jak gramy w pucharach, to coś super - zapowiedział. Lechici zostają we Florencji do piątku - po śniadaniu wrócą do Poznania, gdzie mają zaplanowany trening. W niedzielę czeka już ich wyprawa do Radomia - tam w poniedziałek zmierzą się z Radomiakiem w 29. kolejce Ekstraklasy.