Pankov, obok Josue, był jednym z dwóch zawodników zatrzymanych przez policję po meczu. Piłkarzom nakazano opuścić klubowy autobus. Następnie zostali przewiezieni na komisariat. Obaj nie wrócili do Warszawy razem z drużyną, gdyż spędzili kilkanaście godzin w areszcie. Nie podjęto jeszcze decyzji, czy Portugalczyk również będzie musiał zjawić się w Holandii ponownie. "Śledztwo jest nadal w toku" - przekazał rzecznik prokuratury, cytowany przez portal rtlnieuws.nl. Piłkarzy Legii podejrzewa się o spowodowanie obrażeń ciała osób klubowego personelu w stopniu wymagającym opieki medycznej. Zawodnikom zakazano opuszczać stadion po meczu, uzasadniając to względami bezpieczeństwa i zagrożeniem ze strony opuszczających trybuny kibiców Legii. Część piłkarzy i członków sztabu polskiego klubu była już w autokarze, więc drużyna została rozdzielona. Zdecydowana postawa holenderskiej ochrony i policji doprowadziły do eskalacji napięcia, m.in. poturbowany przez policję został prezes Legii Dariusz Mioduski, który ocenił później, że funkcjonariusze przekroczyli uprawnienia, a całą sprawę ocenił za "absolutny skandal". Piłkarz Legii Warszawa stanie przed sądem w Holandii Według najnowszych wieści Pankov ma zostać przesłuchany przez holenderski wymiar sprawiedliwości 11 stycznia. "Postępowanie jest odroczone do nowego roku i ten fakt też wskazuje na to, że skala całej sprawy nie jest nadzwyczajnie poważna. Na miejscu działa wynajęty przez nas holenderski prawnik, wysokiej klasy specjalista, który współpracuje z działem prawnym klubu. To ten sam adwokat, który był w Alkmaar przy okazji październikowych wydarzeń" - powiedział Zasławski, cytowany przez TVP Sport. "Jeszcze przed powrotem Pankova wiedzieliśmy, że będzie miał postawione zarzuty. Lokalne władze zarzucają naszemu zawodnikowi naruszenie nietykalności cielesnej, choć prawa holenderskiego nie można porównać bezpośrednio do prawa polskiego w kwestii literalnych przepisów. Zachowujemy spokój i jesteśmy przekonani o niewinności naszego piłkarza, wspieramy go" - dodał. Liga Konferencji. Legii Warszawa brakuje punktu Według holenderskiego dziennika "De Telegraaf", Josue i Pankov rzekomo zaatakowali ochroniarza klubu AZ Alkmaar przy wyjściu ze stadionu do autobusu zawodników. Ochroniarz miał trafić do szpitala ze złamaną ręką i wstrząśnieniem mózgu. Przed meczem z Legią niespokojnie było także wokół stadionu AZ. Funkcjonariusze policji starli się z polskimi kibicami, którzy chcieli wedrzeć się do bramy wejściowej stadionu. UEFA wszczęła postępowanie śledztwo w związku z wydarzeniami w Alkmaar, ale jest efekt jeszcze nie jest znany. Kolejna afera z udziałem Legii. Skandaliczna dyskryminacja, interwencja ambasady "Przesłuchanie Pankova odbędzie się w pierwszej połowie stycznia. Być może nie będzie konieczności, żeby nasz zawodnik osobiście musiał się stawić w Holandii... Jednocześnie pamiętajmy o tym, że do tej pory, prawie dwa miesiące po tych wydarzeniach, Josue nie ma żadnych zarzutów" - stwierdził Zasławski dla TVP Sport. Legię czekają jeszcze da mecze w fazie grupowej Ligi Konferencji. 30 listopada zmierzy się na wyjeździe z Aston Villą Birmingham, a 14 grudnia podejmie Alkmaar. Do awansu potrzebuje jeszcze jednego punktu, chyba że holenderski zespół straci punkty w dwóch ostatnich kolejkach.