Lech Poznańpokonał niedawnego półfinalistę Ligi Mistrzów Villarreal CF 3-0 i zajął drugie miejsce w grupie C, dające prawo gry w 1/16 finału Ligi Konferencji. To wielki sukces mistrza Polski, który po raz trzeci w historii zagra w europejskich rozgrywkach po zimowej przerwie. Losowanie odbędzie się w najbliższy poniedziałek w Nyonie, a mecze tego etapu zostaną rozegrane 16 i 23 lutego. John van den Brom: Oni mieli prawie cały czas piłkę - Jestem podekscytowany tym meczem i tym, co zrobiliśmy. Wczoraj mówiłem na konferencji, że w Poznaniu żyje się historycznymi meczami Lecha w pucharach. Dzisiaj na ostatnim spotkaniu z zespołem to były moje pierwsze słowa: Ok, chłopaki, piszemy historię! - mówił po spotkaniu trener Lecha John van den Brom. - Bardzo tego chcieliśmy i myślę, że to coś wielkiego dla klubu, drużyny, kibiców, ale także i polskiej piłki. To, że weszliśmy do kolejnej rundy. Nie wiem jeszcze teraz, kiedy zagramy, czy w lutym, czy w marcu, ale to wielka rzecz, że tam jesteśmy. Zespół pokazał dziś świetną dyspozycję, a było trudno, bo Villarreal miał wiele jakości. Często byli przy piłce, mieli ją prawie cały czas. My jednak kreowaliśmy sytuacje w ataku, zdobyliśmy piękne bramki, a w drugiej części, moim zdaniem, oni już nie mieli sytuacji. "To był specjalny mecz dla Bartka Salamona" - Wszyscy widzieliśmy tę eksplozję na stadionie zaraz po meczu, to było coś niesamowitego. Zrobiliśmy świetną robotę, ale nie tylko wykonała ją pierwsza jedenastka, a cały zespół. Co był też specjalny mecz dla Bartka Salamona, który po długiej przerwie wszedł w końcówce i dodał swoją część do tego sukcesu. Mamy kolejne tygodnie i miesiące do meczów następnej rundy - mówił van den Brom. - W niedzielę atmosfera była podła, bo przegraliśmy z Rakowem, nie zrobiliśmy tego, co chcieliśmy. Była zupełnie inna sytuacji niż dzisiaj, trudniejsza. Mentalnie ta bramka w ostatniej minucie po stałym fragmencie nas wtedy zabiła. A po trzech dniach wybiegł na boisko zupełnie inny zespół. Na końcu łatwo powiedzieć, że wykonał dobrą pracę, ale on tę pracę wykonywał cały czas. Pierwszy raz dziś widzę uśmiechy na wszystkich waszych twarzach, choć może nie widzę, bo są zasłonięte maskami, ale wydaje mi się, że wszyscy się teraz uśmiechają - powiedział szkoleniowiec. Trener Lecha: Marchwiński i Velde to młodzi piłkarze, popełniają błędy. Ale kto ich nie popełnia? Van den Brom podkreślał, że awans nie jest jego zasługą, ale całego jego sztabu i drużyny. - Każdy z nas grał ten mecz, samemu nic nie zrobisz. Moją rolę jest opieka nad tym zespołem, a czasem polega ona na tym, że ktoś musi się znaleźć poza jedenastką. A przecież ja sam chciałbym wybiec na boisko. Jestem dumny z tego, że zrobiliśmy to razem, bo przecież wielu piłkarzy zagrało w innych meczach fazy grupowej. Dziś mieliśmy problemy tylko na początku, a zachowanie zera z tyłu jest ważne dla bramkarza i obrońców - stwierdził trener Lecha. Szkoleniowiec "Kolejorza" odpowiedział też na pytanie dotyczące Filipa Marchwińskiego i Kristoffera Velde, czyli dwóch zaskoczeń w wyjściowym składzie mistrza Polski. Obaj ostatnio spisywali się bardzo słabo, a teraz ten pierwszy miał udział przy golu na 1-0, drugi zaś zdobył tę bramkę, a później asystował przy trafieniu na 2-0. - Wierzę w tych piłkarzy, oni są młodzi i robią jeszcze błędy, ale przecież każdy je robi. Oni mają tego świadomość. Dziś mówimy o Velde, ale powinniśmy też mówić o Skórasiu, choć przyzwyczailiśmy się do jego dobrej gry. Z taką formę gra w mistrzostwach świata może być dla niego otwarta. Wszyscy dziś pokazali formę piłkarską, a przecież "Marchew" to wciąż młody piłkarz. Ugryzłem się w język, by nie powiedzieć: "dzieciak" - zakończył szkoleniowiec mistrza Polski.