Slavia Praga przyjechała do Częstochowy pewna siebie. W poprzedniej rundzie kwalifikacji "zmiotła" wielki grecki klub - Panathinaikos Ateny. Postawa Rakowa była dla gości zaskoczeniem. Raków był lepszy i zasłużył na wygraną, nawet wyższą niż końcowe 2:1. - Mogę być tylko dumny ze swojej drużyny, szczególnie biorąc pod uwagę skandaliczne sędziowanie - nie przebierał w słowach trener Rakowa. - Należały się nam dwa rzuty karne. Spalonego Iviego, który jechał sam na sam nie było. Trzeba być ślepym, żeby tego nie zobaczyć. Generalnie uważam, że wygraliśmy za nisko. Przed rewanżem bardziej obawiam się sędziowania niż rywala - nie przebierał w słowach Papszun. Niepojęty brak VAR W kuluarach meczu dużo mówiono o słabym sędziowaniu. Zdaniem wielu kibiców Rakowa klub powinien zwrócić się z protestem do wiceprezydenta UEFA, Zbigniewa Bońka. Tymczasem Papszun wtykał kolejne szpilki w stronę norweskiego arbitra i jego przełożonych. - Brak VAR? Moje prywatne zdanie jest takie, że to jest niepojęte. A delegat ma do nas zastrzeżenia, że nie było jakiegoś pokoju! Albo, że wejście jest o 20 cm za wąskie. A VAR-u nie ma! To się nie trzyma kupy. Czepiali się nas o błahostki, które nie mają żadnego znaczenia - irytował się trener wicemistrzów Polski. Za tydzień jego zespół czeka trudne zadanie. - Cieszymy się, ale jest też niedosyt, bo wiemy, że czeka nas trudne spotkanie. Jeśli zdominowaliśmy przeciwnika, to trzeba to wykorzystać, ale mocno na przeszkodzie stanął sędzia i mial wpływ na ten wynik. Pewnie przed meczem wygrana jedną bramką byśmy przyjęli od razu ale teraz mam ambiwalentne odczucia co do tego wyniku. Nie spodziewałem się ze tak ten mecz będzie tak wyglądał. Dlatego odczuwam taki niedosyt z wyniku. Do przygotowań do rewanżu przystąpimy jednak w dobrych nastrojach. Pamiętamy jednak, że Slavia to mocny rywal. Tu nic się nie zmieniło ale to nadal mocny rywal - zakończył trener Papszun.