Aston Villa nieźle prezentuje się w tym sezonie, ale przytrafiają jej się bolesne wpadki. Tak było w Premier League z Newcastle (1:5) i Liverpoolem (0:3) czy w Pucharze Ligi z Evertonem. W lidze zajmuje jednak piąte miejsce z trzema punktami straty do lidera. W europejskich pucharach, choć jest faworytem grupy E, to niespodziewanie przegrała w Warszawie z Legią 2:3. Kolejną niespodzianką była porażka AZ Alkmaar w bośniackim Mostarze ze Zrinsjkim. W efekcie w tabeli prowadził zespół z Bałkanów przed drużyną z Warszawy. Tyle że w drugiej kolejce to Anglicy i Holendrzy grali u siebie. Bośniacy występy w Europie zaczynali od kwalifikacji Ligi Mistrzów (odpadli ze Slovanem Bratysława), potem grali w eliminacjach Ligi Europy (w decydującej rundzie lepszy był LASK Linz), ale w efekcie i tak odnieśli sukces - pierwszy raz w historii klubu awansowali do fazy grupowej (Ligi Konferencji Europy). Aston Villa - Zrinsjki. Stuprocentowa okazja dla gości W podstawowym składzie Aston Villi trener Unai Emery nie znalazł miejsca dla Matty'ego Casha. Szkoleniowiec gospodarzy zapowiadał, że nie widzi innej możliwości niż wygrana. Tymczasem jego podopieczni spokojnie rozpoczęli mecz. Nie forsowali tempa, nie było huraganowych ataków, tylko próby precyzyjnego rozgrywania piłki. W 12. minucie na chwilę przyspieszyli, ale skończyło się strzale odbitym na rzut rożny. Po dośrodkowaniu zupełnie niepilnowany Lucas Digne uderzył z pola karnego, ale trafił w rywala. To jednak goście mieli stuprocentową sytuację. Szybki kontratak lewą stroną, podanie wzdłuż bramki, ale Nemanja Bilbija trafił w Emiliano Martineza. Gospodarze rozczarowywali - zbyt wolna gra sprawiała, że rywale mieli czas, by przejrzeć ich zamiary i się ustawić. Minęło pół godziny i nie oddali celnego strzału. Raczej nie tego oczekiwał trener Emery. Mijały kolejny minuty i nadal nic. Marko Marić mógłby ziewać, bo nie był zmuszany do interwencji, ale nie wypadało. Dopiero w 41. minucie Nicolo Zaniolo chciał obudzić kolegów. Zaskakująco uderzył przewrotką z około 14 metrów, ale bramkarz odbił piłkę. Ale podziałało na gospodarzy, bo za chwilę strzelił Diego Carlos, ale Marić sobie poradził. Książe William na trybunach Villa Park Szkoleniowiec Aston Villi nie czekał i zarządził w przerwie aż trzy zmiany - w każdej formacji poza bramką. Na boisko wszedł m. in. Cash. I szybko zagotowało się w polu karnym, ale skończyło się rzutem rożnym. Po chwili Carlos dostał dokładne dośrodkowanie na głowę, ale fatalnie przestrzelił. Goście mądrze się bronili, ale wydawało się, że dopadł ich pech, bo sędzia zarządził rzut karny za zagranie ręką. Wycofał się jednak z decyzji po interwencji VAR - Slobodan Jakovljević najpierw dostał bowiem piłką w twarz. Gospodarze niemal nie schodzili z połowy rywali i byli coraz bliżej gola. W zamieszaniu w polu karnym dwa razy strzelał Carlos, ale znów Zrjinski przetrwał. Uderzali Lenglet, Konsa, Tielmans czy Zaniolo, ale wciąż bezskutecznie. A wszystko to rozgrywało się na oczach księcia Williama, który był obecny na trybunach Villa Park. W 84. minucie szansę miał Cash, ale uderzył z pola karnego bardzo niecelnie. Do końca trwało oblężenie bramki gości i w końcu Aston Villa dopięła swego. W 94. minucie z prawej strony dośrodkował Cash, a McGinn zapewnił trzy punkty.