Kamil Kosowski w ostatnich tygodniach niezbyt pochlebnie wypowiadał się na temat zarówno samych rozgrywek, jak i zespołów, z którymi Lech Poznań rywalizował w Lidze Konferencji Europy. Wielu odebrało to jako niepotrzebne deprecjonowanie sukcesu polskiego zespołu, który po raz pierwszy od lat przebrnął przez kolejne fazy pucharowe w europejskich rozgrywkach. Poznaniacy najpierw w 1/16 finału okazali się lepsi od norweskiego Bodø/Glimt, z kolei w 1/8 komfortowo rozprawili się ze szwedzkim Djurgårdens IF. Teraz "Kolejorza" rzeczywiście czeka znacznie trudniejsze zadanie, bowiem w czwartek w ramach pierwszego starcia ćwierćfinałowego do Poznania przyjedzie dziewiąta w tabeli włoskiej Serie A - Fiorentina. 52-krotny reprezentant Polski nie ma wątpliwości, że to starcie będzie stanowić prawdziwą weryfikację dla zespołu prowadzonego przez Johna van den Broma. Podkreśla jednak, że rola teoretycznie słabszej drużyny może paradoksalnie działać na jego korzyść. Zdaniem Kosowskiego nadszedł czas weryfikacji. Wierzy jednak w pozytywne zakończenie "Fiorentina jest faworytem, ale to nie problem, bo Polacy wolą przystępować do spotkań właśnie w roli teoretycznie słabszej drużyny. Będzie to poważny sprawdzian dla Kolejorza, a zarazem weryfikacja zespołu trenera Johna van den Broma" - napisał Kosowski w swoim felietonie dla "Przeglądu Sportowego". Były pomocnik co prawda określił zespół z Florencji mianem ligowego średniaka Serie A, lecz docenia indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników. Wyraził również obawy w związku z intensywnością gry, która może działać na niekorzyść Lecha. Stara się być jednak przy tym optymistą, wierząc, że mistrzów Polski przy doborze odpowiedniego ustawienia stać na sprawienie niespodzianki. "Serce podpowiada 2:0 dla Lecha, a rozum porażkę 0:1" - dodał. Spotkanie Lecha Poznań z Fiorentiną już w czwartek o godzinie 21.00. Zapraszamy do śledzenia relacji "na żywo" w Interii.