Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia zaczyna straszyć Europę. Po tym ciosie faworyt z Hiszpanii już nie wstał

Legia Warszawa pokonała 1:0 Betis Sewilla w pierwszej kolejce Ligi Konferencji. Jedyną bramkę spotkania zdobył przed przerwą Steve Kapaudi, zapewniając stołecznej ekipie znakomitą pozycję wyjściową już na starcie europejskiej batalii. Fatalna postawa legionistów w Ekstraklasie okazała się tylko zasłoną dymną. Rywal z La Liga przez 90 minut bił głową w mur. Przybywał jako faworyt, ale wraca na Półwysep Iberyjski w roli ofiary.

Steve Kapuadi otworzył wynik spotkania Legia - Betis
Steve Kapuadi otworzył wynik spotkania Legia - Betis /PAP

Trudno było sobie wyobrazić lepszy moment na przełamanie niemocy niż inauguracja sezonu na arenie międzynarodowej. W PKO Ekstraklasie legioniści targani są przecież kryzysem. Trzy ostatnie mecze? Jeden punkt i jedna zdobyta bramka. Strata do lidera? Całe 10 punktów.

Europa o 18:45 była czystą kartą. Ekipa z Łazienkowskiej nie chciała pamiętać o mizerii z krajowego podwórka. W Lidze Konferencji miała pokazać zupełnie nowe oblicze.

Legia zadaje pierwszy cios, ale traci... fizjoterapeutę. Kuriozalna czerwona kartka

W wyniku efektownej oprawy na "Żylecie" spotkanie rozpoczęło się z małym poślizgiem. Od pierwszych minut śmiało w ataku pozycyjnym poczynali sobie goście, ale legioniści nie pozwolili się ustawić w roli destruktorów. Otwarta z obu stron gra w początkowych fragmentach nie przyniosła jednak otwarcia wyniku. 

Dopiero w 23. minucie cios zadała Legia. W bocznym sektorze boiska krótko rozegrali piłkę Bartosz Kapustka i Ruben Vinagre, ten ostatni zacentrował miękko w pole karne Betisu, a tam działa dopełnił Steve Kapuadi. Francuz uderzył skutecznie głową, mimo że by odwrócony tyłem do bramki. Futbolówka skozłowała jeszcze w polu bramkowym i wpadła do siatki

Do przerwy warszawianie nie wypuścili prowadzenia z rąk, ale... stracili jednego z fizjoterapeutów. W 39. minucie nie chciał oddać piłki rywalom, w wyniku czego przy linii bocznej doszło do spięcia między nim a Ezequielem Avilą. Arbiter bez namysłu wyrzucił członka sztabu Legii na trybuny.   

Po zmianie stron ekipa z Sewilli z impetem ruszyła do odrabiania strat. Nie minęły dwie minuty, a bliski szczęścia był Aitor Ruibal. Z gracją minął dryblingiem trzech rywali i oddał kąśliwy strzał. Zabrakło odrobinę precyzji. To był poważny sygnał ostrzegawczy.        

Legia odpowiedziała składną akcją, w której Jean-Pierre Nsame mógł odegrać rolę asystenta, a Ryoya Morishita - egzekutora. Japończyk nie sprostał jednak wyzwaniu. Fatalnie spudłował z kilku metrów i pozostało mu tylko złapać się za głowę

Betis dyktował tempo gry i był drużyną lepiej zorganizowaną, ale w końcówce to znowu wybrańcy Goncalo Feio bliżsi byli powodzenia. Tym razem potężne uderzenie Rafała Augustyniaka z trudem wybronił Adrian.     

Legioniści rozpoczynają europejski rozdział jesieni od kompletu punktów. To na jakiś czas poprawi atmosferę wokół drużyny i może nawet wyhamuje spekulacje na temat zmiany trenera. W drugiej kolejce Ligi Konferencji - 24 października - czeka już FK Backa Topola z Serbii.   

Statystyki meczu

Posiadanie piłki
41%
59%
Strzały
10
11
Strzały celne
2
4
Strzały niecelne
5
2
Strzały zablokowane
3
5
Ataki
71
116
Legia Warszawa - Betis. SKRÓT. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Steve Kapuadi zapracował na miano bohatera wieczoru /Newspix
Ryoya Morishita. Tu powinno być 2:0.../
"Żyleta" przywitała Europę /Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem