Trudno było sobie wyobrazić lepszy moment na przełamanie niemocy niż inauguracja sezonu na arenie międzynarodowej. W PKO Ekstraklasie legioniści targani są przecież kryzysem. Trzy ostatnie mecze? Jeden punkt i jedna zdobyta bramka. Strata do lidera? Całe 10 punktów. Europa o 18:45 była czystą kartą. Ekipa z Łazienkowskiej nie chciała pamiętać o mizerii z krajowego podwórka. W Lidze Konferencji miała pokazać zupełnie nowe oblicze. Kibice Legii Warszawa zakpili z rywali. Sędzia nie zaczął spotkania. Posypią się kary Legia zadaje pierwszy cios, ale traci... fizjoterapeutę. Kuriozalna czerwona kartka W wyniku efektownej oprawy na "Żylecie" spotkanie rozpoczęło się z małym poślizgiem. Od pierwszych minut śmiało w ataku pozycyjnym poczynali sobie goście, ale legioniści nie pozwolili się ustawić w roli destruktorów. Otwarta z obu stron gra w początkowych fragmentach nie przyniosła jednak otwarcia wyniku. Dopiero w 23. minucie cios zadała Legia. W bocznym sektorze boiska krótko rozegrali piłkę Bartosz Kapustka i Ruben Vinagre, ten ostatni zacentrował miękko w pole karne Betisu, a tam działa dopełnił Steve Kapuadi. Francuz uderzył skutecznie głową, mimo że by odwrócony tyłem do bramki. Futbolówka skozłowała jeszcze w polu bramkowym i wpadła do siatki. Do przerwy warszawianie nie wypuścili prowadzenia z rąk, ale... stracili jednego z fizjoterapeutów. W 39. minucie nie chciał oddać piłki rywalom, w wyniku czego przy linii bocznej doszło do spięcia między nim a Ezequielem Avilą. Arbiter bez namysłu wyrzucił członka sztabu Legii na trybuny. Po zmianie stron ekipa z Sewilli z impetem ruszyła do odrabiania strat. Nie minęły dwie minuty, a bliski szczęścia był Aitor Ruibal. Z gracją minął dryblingiem trzech rywali i oddał kąśliwy strzał. Zabrakło odrobinę precyzji. To był poważny sygnał ostrzegawczy. Legia odpowiedziała składną akcją, w której Jean-Pierre Nsame mógł odegrać rolę asystenta, a Ryoya Morishita - egzekutora. Japończyk nie sprostał jednak wyzwaniu. Fatalnie spudłował z kilku metrów i pozostało mu tylko złapać się za głowę. Betis dyktował tempo gry i był drużyną lepiej zorganizowaną, ale w końcówce to znowu wybrańcy Goncalo Feio bliżsi byli powodzenia. Tym razem potężne uderzenie Rafała Augustyniaka z trudem wybronił Adrian. Legioniści rozpoczynają europejski rozdział jesieni od kompletu punktów. To na jakiś czas poprawi atmosferę wokół drużyny i może nawet wyhamuje spekulacje na temat zmiany trenera. W drugiej kolejce Ligi Konferencji - 24 października - czeka już FK Backa Topola z Serbii.